– Naprawdę się na to zgodziłem? To jakiś chory przekręt – zastanawiał się
głośno pan Andrzej, zatrzymując samochód przed klubem. – Musiałem być mocno
zaspany.
– Tak, zaspany. Byłeś bardzo zaspany, ojcze. – Ironiczny uśmieszek nie
schodził z twarzy Zuzy.
– Masz gaz pieprzowy?’
– Co proszę?
– No, na wypadek jakiegoś... no wiesz…
– Tato, wyluzuj. Przecież tu jest pełno ochroniarzy. Nic mi nie będzie.
– Dzwoń, gdy będziesz chciała wrócić.
– Nie ma sprawy.
Jeśli wychodząc z auta nie czuła się zbyt pewnie, to przy wyjściu poziom
jej stresu sięgał zenitu. Nie do końca wiedząc, jak ma się zachować, zapłaciła
znużonemu mężczyźnie za wejściówkę i weszła do środka. Powitała ją kaskada kolorów
i dźwięków. Przy stolikach siedziało mnóstwo ludzi – od wyzywająco ubranych
nastolatek, poprzez pijanych mężczyzn, aż do niepewnie rozglądających się po
pomieszczeniu dziewczyn. Zuzę pokrzepiła myśl, że nie była sama w swoim
zagubieniu. Uczucie ulgi niemal natychmiast zniknęło, gdy uświadomiła sobie, że
prawie nikt nie siedział tutaj sam.
Jestem idiotką – powtórzyła w myślach chyba setny raz tego wieczoru.
Idąc za radą internetowych poradników i googlowych mądrości, podeszła do baru z
zamiarem zamówienia czegoś „na rozruszanie”. Postanowiła sobie, że wypije
bardzo niewiele. Była niedoświadczona, ale nawet taki nowicjusz jak ona
wiedział, że kogoś, kto nigdy nie pije, może powalić nawet niewielka ilość
alkoholu.
– Co podać? – zapytał przyjaźnie wyglądający
barman, na oko dwudziestoparoletni.
– Hm… Może... – Udała, że przygląda się ofercie, starając się ukryć swoje
zdenerwowanie. Nazwy drinków kompletnie nic jej nie mówiły.
– Co powiesz na numer ósmy?
– Niech będzie – odpowiedziała z wdzięcznością.
Zapłaciła za trunek i usiadła przy ladzie. Przypatrując się kątem oka
chłopakowi, zaczęła powoli sączyć napój. Smakował słodkawo – dużo słodziej niż
się spodziewała – ale i tak nie mogła się pozbyć smaku goryczy.
– Jesteś tutaj sama? – zagadnął ją barman, wycierając blat.
Przez jej głowę przebiegła seria myśli o wszelkich środkach ostrożności
w rozmowach z nieznajomymi, ale mimo to odpowiedziała:
– Ja… Właściwie to tak.
– Dlaczego? – Jej rozmówca nawet nie próbował ukryć swojego zdziwienia.
– No… Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
– Pierwszy raz? Czekaj, czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że przyszłaś sama
na swoją pierwszą imprezę?
– Tak… – powiedziała, zdając sobie sprawę z tego, jak głupio musi brzmieć.
– To niezbyt rozsądne dla tak ładnej dziewczyny. Może ci się coś stać.
Uważaj na siebie. – Jego głos faktycznie wydawał się emanować troską. Czy on
właśnie mnie podrywa? – przyszło na myśl onieśmielonej dziewczynie.
– Okej, dzięki za… radę. Spróbuję.
– To miejsce przyciąga dziwnych typków. Pracuję tu od roku i co nieco już
wiem. Tak w ogóle to miło mi cię poznać, jestem Sebastian.
– Zuza.
Wymienili się uprzejmościami. Po chwili jednak Sebastian rzucił jej przepraszające spojrzenie i odszedł, by przyjmować zamówienia. Dziewczyna nie
przestawała dyskretnie mierzyć go wzrokiem. Spodobał jej się. Był wysokim,
szczupłym szatynem o lekko zarysowanych mięśniach. Jego oczy wydawały się być
fioletowe w kolorowym świetle, jakie wypełniało cały klub. Zachowywał się
szarmancko i kulturalnie. Niestety, pracował w tym miejscu. Nie mogła liczyć na
zabawę w jego towarzystwie. Mimo to poczuła się nieco pewniejsza siebie i
dowartościowana po pierwszej rozmowie z chłopakiem, na dodatek urozmaiconej
komplementem.
Zdając sobie sprawę, że siedzi przy barze nieco za długo i znacznie za
długo wpatruje się w chłopaka, niechętnie wstała i poszła do łazienki, jakby
miała nadzieję, że tam najdzie ją dobry pomysł na to, co robić dalej.
Problem sam się rozwiązał, kiedy zauważyła niską brunetkę, płaczącą
spazmatycznie nad umywalką. Instynkt nakazał jej podejść do nieznajomej.
– Em… Coś ci jest?
Dziewczyna drgnęła na dźwięk jej głosu. Podniosła głowę.
– Co? Kto ty? Znamy się? – Miała cienki, piskliwy głos i zaczerwienione
od płaczu oczy.
– Nie, jeszcze nie. Jestem Zuza. Czemu płaczesz?
– A co cię to obchodzi? Co, mam opowiadać o swoich problemach
przypadkowej osobie? – Jej odpowiedź mocno zaskoczyła Zuzę. Poczuła, jak pieką
ją policzki. Zaczęła żałować swojej życzliwości, myśląc, że i tę cechę mogła
wyperswadować ze swojej osobowości. – W sumie, czemu nie? I tak nie mam nic do
stracenia. Powiem ci, jak tak bardzo chcesz.
– Podobno dobrze jest się wygadać.
– Chuj wie, może i dobrze. W każdym razie przed chwilą widziałam swojego
chłopaka z jakąś niunią z plastikowymi cyckami. Czujesz to? Zostawił mnie dla
byle jakiej suki z silikonami. I nawet za mną nie pobiegł. Po prostu poszedł z nią
na parkiet, kurwa, czaisz? Jakbym była jakimś śmieciem, a nie jego dziewczyną.
Jest po prostu zajebiście, kocham życie! – Ostatnie zdanie wykrzyknęła z taką
siłą, że kilka przechodzących do kabin osób spojrzało na nią jak na wariatkę.
– Faceci są do dupy, przyzwyczaj się. W zasadzie to ogólnie ludzie są do
bani. – Zaskoczyła ją pewność we własnym głosie. Problemy tej dziewczyny
wydawały jej się niemal głupie, ale i tak dotyczyły tego samego powodu, co jej
własne, więc poczuła między nimi jakąś dziwną więź.
– Wszystko jest do bani. Ale i na to są sposoby – powiedziała, osuszając
oczy papierowym ręcznikiem. Wstała, poprawiła sukienkę i wzięła do ręki
torebkę.
– Sposoby? Jakie sposoby?
– O, właśnie takie – odpowiedziała, niespodziewanie się uśmiechając.
W uniesionej dłoni trzymała woreczek z białym proszkiem. Zuza zamarła.
_____________________________________________
Tadaaam! Planowałam wstawić rozdział trochę później, ale zmieniłam zdanie, kiedy uświadomiłam sobie, że dokładnie rok temu został tutaj opublikowany prolog. To już rok! Aż trudno w to uwierzyć, w końcu to dopiero trzynasta notka. Moje tempo nie jest zbyt imponujące, ale to i tak sporo czasu, zważywszy na to, że z reguły porzucałam opowiadania już wcześniej. Czuję się niemal dumna z tego, że w tym wypadku jest inaczej. I oby udało się to skończyć... Tymczasem mój ulubiony rozdział jest coraz bliżej publikacji. :D
Cieszę się, że Mari Kurushimi z Krytycznej Bieli udało się ukończyć mój szablon i akurat dziś mi go pokazać. Dziękuję serdecznie! Jak Wam się podoba?
Mój czas zajmuje przede wszystkim szkoła. Próbuję wdrożyć się w ten rytm i trudniej mi znaleźć czas na blogowanie, ale zbyt mocno to lubię, by z tego zrezygnować. Jakoś dam radę. Szczegóły - jak zawsze - na drugim blogu.
No to... buźka, kochani! Do następnego! :)
Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Cóż,spodziewałam sie,ze ta impreza nie bedzie zbyt dobrym pomysłem i chyba sie nie myliłam. Aczkolwiek moze ten cały Sebastian na cos sie pozniej przyda... Ech, zuza ma wybitny talent do przyciągania problemów. Nie oszczędzasz jej za grosz. Jeden błąd -wydaje mi sie, ze nie mozna ocenić na oko wieku "dwadziescia dwa i pol", to nieco zbyt dokładna ocena na oko xD ponadto ok, tylko jak zwykle za krótko dla mnie. Zapraszam na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com na nowosc, jestem ciekawa Twojej opinii
OdpowiedzUsuńTak żem czuła, że za dokładnie, nie wiem, czemu mi się tak skojarzyło... :>
UsuńHa, wciąż jestem na bieżąco xD. A co tak Cię wzięło na nowy szablon, przez chwilę myślałam, że zabłądziłam :D.
OdpowiedzUsuń1. "zapłaciła znużonemu mężczyźnie wejściówkę" - może za wejściówkę? :P
2. "Zuzę pokrzepiła myśl, że nie jest sama w swoim zagubieniu" - była, czas się posypał ;)
3. "Idąc za radą internetowych poradników i guglowych mądrości" - googlowych, to spolszcznie nie przystoi w tekście literackim, kiedy nie jest to w treści wiadomości pisanej przez bohaterkę ;).
4. "zapytał przyjaźnie wyglądający barman, na oko dwudziestodwuipółletni." - tak dokładnie określony wiek na oko? i to w mroku klubu, w stroboskopowym, migającym świetle? :P
btw co to za klub, gdzie nie dość, że wpuszczają małolatów, to jeszcze nieletnim bez niczego sprzedają alkohol? oO
5. "ale i tak nie mogła się pozbyć cierpkiego smaku goryczy" - cierpka gorycz? gorycz z definicji jest raczej gorzka xD
6. "Jesteś tutaj sama? – zagadnął ją barman, wycierając szklanki" - w ilu klubach byłam, alkohol podają w plastikowych kubkach xD. To nie te czasy, żeby podawali w szklankach. No, chyba że to był jakiś ekskluzywny klub czy coś :P.
7. "Po chwili jednak Sebastian rzucił na nią przepraszające spojrzenie" - rzucił jej, nie na nią xD. Ale dziwię się, że miał aż tyle czasu do rozmowy na początku imprezy, kiedy tłum pcha się do baru :P.
O, feta na scenie? Ciekawe, czy Zuza się skusi, czy jednak strach będzie silniejszy :P.
Czekam, aż spotka Werę w końcu :P.
Cześć
UsuńCo do punktu 4. i po części punktu 7. to wygląda na to, że wszyscy tam byli raczej znudzeni swoją robotą. Może było mało ludzi i nikomu już się nie chciało pracować? Jest sporo możliwości dlaczego tam weszła i dlaczego dostała alkohol ;)
Jeśli chodzi o numer 5. to cierpki znaczy «mający kwaskowaty lub gorzkawo-kwaśny smak» (za: http://sjp.pwn.pl/sjp/cierpki;2449333), czyli "cierpki smak goryczy" to coś w stylu "margaryna smakowała jak masło." Niemniej jednak wydaje mi się, że można to użyć w ten sposób...
Jeśli chodzi o numer 6. to w większości klubów podaje się w szklankach/kieliszkach. To te najtańsze wolą zainwestować w plastik...
No i do pozostałych nie mam żadnych komentarzy ;)
Pozdrawiam :)
no cóż, mimo wszystko to jest jednak nielegalne i w klubach, które nie chcą zadzierać z prawem, wciąż jest to przestrzegane :P. Nawet jeśli nie wejście, to przynajmniej sprawdzanie dowodów przy barze :P.
UsuńOkej, w porządku, jednak to wciąż nie pasuje do połączenia "cierpki smak goryczy" :P.
Wcale nie w większości klubów, ale to chyba faktycznie zależy. Jednak z opisu tego, do którego weszła Zuza, raczej nie wydaje mi się, żeby to był jeden z tych, w których podaje się w szkle :P. Zwłaszcza tam, gdzie się tańczy, właściciele zwykle boją się potłuczonego szkła na parkiecie ;).
Pozdrowienia :)
Ja weszłam do klubu jako 15-latka i nikt nawet nie spytał, ile mam lat... Podobnie z kupnem alkoholu nie ma większego problemu. A na festiwalu dostałam opaskę "pełnoletni" mimo niskiego wzrostu i faktu, że osiemnastki to ja nie mam... Także to nie jest akurat dziwne, wszyscy chcą zarobić. A Zuza w sumie ma dobre 17, prawie 18, także...
UsuńDziękuję za całą resztę. Napisałam "googlowych" i zmieniłam, nie wiem, czemu. Z tymi szklankami to i prawda, i nieprawda, dlatego zamienię je na blat, bezpieczniejsza wersja. Podobnie ze smakiem. ^^ Dziękuję :)
Jest to niezgodne z prawem, tak, ale nadal wiele klubów nie ma z tym problemów... ;)
UsuńNo dobra, niech wam będzie, za stara jestem, nie znam się xD.
UsuńDokładnie, nikt się tym nie przejmuje. :)
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńGratuluje nowego szablonu. Jest... inny. To na pewno. A czy lepszy? Na razie wydaje mi się, że poprzedni był lepszy, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Jak zmieniałem szablon u siebie na blogu (reklama: http://wolnewnioski.blogspot.com/) to też myślałem, że jest gorszy. Dzisiaj już nie mógłbym wrócić do tego starego... W każdym razie na pewno pasuje do treści i ogólnego nastroju :)
Tylko jedna uwaga ode mnie - jeśli możesz to zrobić, przesuń spis treści nieco wyżej.
Tekst ogólnie ciekawy. Pojawienie się narkotyków w pewien sposób przewidywalne, choć nie wiadomo jeszcze co zrobi Zuza. Prawdopodobnie spróbuje, skoro i tak wywraca swoje życie na drugą stronę...
Co jeszcze? Pierwsze samotne imprezy są zawsze nieco dziwne, potem człowiek się przyzwyczaja...
No i oczywiście wszyscy z niecierpliwością czekamy aż Wera się ujawni ;)
Pozdrawiam
Już wkrótce. :)
UsuńMnie się oba podobają i cieszę się ze zmiany wystroju, bo rok na jednym szablonie to jednak dość sporo czasu. Przesunę, jeśli się uda, bo nie chcę rozwalić kolumny :D
W sumie ja też jestem zdania, że Zuza nie powinna chodzić sama na takie imprezy. Wiadomo, że w podobnych miejscach łatwo może się znaleźć jakiś niechciany, nachalny towarzysz i wtedy może być problem. Poza tym jestem zdziwiona, że główna bohaterka odważyła się na coś takiego po niedawnych przeżyciach. Ja na jej miejscu pewnie nie ruszałabym się z domu.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że dziewczyna poznana w łazience chciała się wygadać. Może i Zuza uznała ten problem za błahy, ale jeśli tamta była naprawdę zakochana w swoim chłopaku, to co zobaczyła rzeczywiście musiało być dla niej okropne. Szkoda tylko, że nie miała w pobliżu jakiejś przyjaciółki, która lepiej mogłaby ją pocieszyć. A narkotyki to nigdy nie jest wyjście. Mam nadzieję, że Zuza będzie na tyle dobra, by sama po nie nie sięgnąć.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t
Nie powinna też wielu innych rzeczy, tylko że ta jej desperacka rządzi się własnymi prawami...
UsuńRany, znoooowu to robisz!
OdpowiedzUsuńJuż chciałam pisać, że za mało, że nic się nie wydarzyło, że nudno trochę nawet.... a tu bum! Dragi!
Jednak mogłabyś trochę rozwinąć sytuację z tą dziewczyną w łazience. Mało prawdopodobne, by od razu ktoś komuś zaproponował towar.
Rozdziały przejściowe też są potrzebne (:
UsuńAle ona jej niczego nie proponuje w tym dialogu tylko mówi, że to jej sposób na problemy XD Zważywszy na to, że zastała ją zaryczaną w toalecie to dość dobra sceneria ^
Spodobał mi się wątek z Sebastianem i mam nadzieję, że rozwinie się w interesujący sposób :) A ogólnie to sympatycznie się czyta, więc jest sukces :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńCześć, a więc rozdział jest krótki, za krótki, ja szczerze mówiąc mogłabym czytać opisy całymi dniami tak samo w sumie dialog Zuza - ,, Weronika''. Tak szczerze mówiąc sądzę, że albo Sebastian albo płacząca dziewczyna to właśnie Weronika. Chociaż równie dobrze Weronika może być nieśmiałą dziewczynką siedzącą po drugiej stronie monitora, ciesząc się, że w końcu ma znajomych, którzy w okół niej skaczą. Nie, to stanowczo za skomplikowane, jak na rozmyślenia o 1:10.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na czwarty rozdział.
Reila
Weronika jako normalna dziewczyna siedząca przy innym komputerze i nie planująca niczego interesującego (czyż pedofil/alfons/barman/ojciec/ktokolwiek inny nie jest interesujący?) to stanowczo za proste wyjaśnienie ;)
UsuńNie wiem, czo ten blogger wyczynia, ale nie poinformował mnie o dwóch ostatnich rozdziałach na tym blogu -.- Jak jutro będę miała czas i się wyśpię, to obiecuję nadrobić te zaległości. I jeszcze raz przepraszam za moją nieobecnośc :(
OdpowiedzUsuńCóż, z Bloggerkiem to różnie bywa :D
UsuńNo, świetnie. Pierwsza impreza i już kontakt z narkotykami, jeszcze wprawdzie nie bezpośredni, ale to się szybko rozwija :D Chociaż tak naprawdę pokazujesz rzeczywistość. Mam nadzieję, że poznanie Sebastiana rozwinie się, może nawet ją przed czymś głupim uchroni :)
OdpowiedzUsuńTo już rok?! Nie wierzę... Jak ten czas leci... Gratulacje! :)
Jejku, martwię się o Zuzę... narkotyki dają jedynie chwilowe ukojenie, a tak naprawdę tworzę o wiele więcej, znacznie trudniejszych problemów. Choć pomysł z samotnym pójściem na imprezę nie należał do rozsądnych, to jednak ćpanie wygrywa ze wszystkim. W głębi serca liczę na to, że dziewczyna zachowa się racjonalnie i odmówi.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten cały Sebastian, czy ma dobre intencje wobec Zuzki, czy wkrótce okaże się kolejną świnią.
Co do poprzedniego rozdziału... ja bym się bałą spotkania z osobą spotkaną przez internet, nawet jeśli kontaktowałabym się z nią od dłuższego czasu. Mimo wszystko w "realu" ludzie są zupełnie inni... mniej opanowani.
Jak ten czas szybko leci, rok już minął :D Wciąż mnie ciekawi, co zawrzesz w tym swoim ulubionym rozdziale :P Pisz szybko :** Pozdrawiam!!