Jedni ludzie mają skłonność do spokoju, opanowania i posiadania pełnej
kontroli nad swoim życiem. Drudzy nigdy się nad niczym nie zastanawiają - robią
i mówią to, co im przyjdzie do głowy, w ogóle nie bacząc na konsekwencje.
Trzeci zawieszeni są gdzieś pośrodku, a jeszcze innych potrafi zmienić mały
niuans, bo najmniejszy nawet szczególik wywołuje w nich niespodziewane reakcje.
Zuza była o tyle problematyczna, że nie pasowała w stu procentach do żadnej z
tych grup. Życie zaczęło coraz bardziej popychać ją ku impulsywności, bo
rozbieranie każdego problemu na cząstki elementarne przestało w pełni satysfakcjonować. Z początku traciła kontrolę nad swoimi czynami i zachowywała się porywczo, ale po czasie zaczęło ją to zadowalać. Polubiła to i uznała, że
oto chwyta swoje życie we własne ręce. Pomagało jej to odzyskać nieco wiary w siebie.
Matka również wydawała się zadowolona z takiego obrotu sprawy.
Zdecydowanie wolała sprzeczającą się o wszystko córkę niż kulawą marionetkę w
wyjątkowo nieporadnych rękach. Nie przejmowała się coraz to bardziej ostrymi
kłótniami i głośniejszym trzaskaniem drzwiami. Uznała, że to po
prostu jeden z wielu etapów, przez które dziewczyna musi przejść, by odzyskać
równowagę psychiczną, dlatego sama powoli wracała do zwykłego trybu spać,
jeść i pracować. Ojciec nie wypowiadał się na ten temat, ale Ewa doskonale
wiedziała, że jego triumfalna mina oznaczała „jak zwykle miałem rację”. Dumny
z siebie przerwał chwilową abstynencję i każdego wieczora siadał przed
telewizorem z kilkoma puszkami piw. Tak – życie tej rodziny wracało do normy.
Ale Zuza nie czuła się dobrze. Wciąż nie miała kontaktu z Weroniką, a
jej zmiany powoli zwalniały tempa. Odzyskała nieco pewności siebie, ale nadal
nie potrafiła spełnić prośby internetowej koleżanki. Coraz częściej oglądała
się w lustrze i starała błądzić dłońmi po własnym ciele, ale za każdym razem
napotykała na jakąś blokadę, która dusiła ją i wywoływała wstyd.
Wydawało się, że utknęła w martwym punkcie. Im mniej o tym myślała,
tym bardziej naturalne stało się jej zachowanie. Wkrótce przyszło jej się
przekonać, że czasami trzeba tylko pozwolić losowi działać, a reszta sama
będzie miała szansę się ułożyć.
Owo pamiętne przekonanie spłynęło na nią w pewien sobotni
wieczór, kiedy siedziała samotnie przed telewizorem w swoim pokoju i leniwie
przełączała kanały. Nagle do jej uszu dobiegły donośne jęki. Zamarła. Na
ekranie telewizora pojawiła się naga, całująca się para. Ta scena spowodowała
mimowolne ukłucie w jej sercu i już chciała przełączyć, kiedy nagle…
Odłożyła pilota i zaczęła wpatrywać się w ciała kochanków. Kobieta miała
średniej wielkości piersi. Ręce Zuzy wsunęły się pod bluzkę. Zdjęła stanik i
zaczęła przesuwać palcami po nabrzmiałych sutkach. Z zadowoleniem stwierdziła,
że jej biust wydaje się być pełniejszy niż ten na ekranie. Kontynuując
pieszczotę, przesunęła lubieżny wzrok na mężczyznę. Zauważyła wyraźnie
zarysowane mięśnie klatki piersiowej i wysportowany brzuch. Mimowolnie przygryzła wargę.
Łapczywym wzrokiem patrzyła, jak aktor kładzie swoją partnerkę na łóżku
i zaczyna całować jej uda, unosząc się stopniowo w górę. W pewnym momencie jego
usta spotkały się z wilgocią podnieconej kochanki, która w odpowiedzi wydała z
siebie cichy jęk. Zuza wsunęła swoją rękę pod bieliznę i poczuła bijące od
siebie ciepło. Zanurzyła w nim palce i cicho westchnęła.
Uderzyła w nią nagła świadomość, że niczego bardziej nie pragnie od
tego, by ten mężczyzna znalazł się obok niej i zaczął pieścić jej pobudzone
łono. Przymknęła oczy i wyobraziła sobie tę scenę, a jej ręka samoczynnie
poruszyła się szybciej i szybciej, wywołując coraz to silniejsze fale
przyjemności płynące spod opuszków jej niewprawionych palców.
Nieświadomie poczęła poruszać delikatnie biodrami, a jej klatka
piersiowa odpowiedziała na te ruchy gwałtownym unoszeniem się i opadaniem. Jej
własne jęknięcia zagłuszyły dźwięk telewizora. Pokój zniknął, przez jej myśli
przeplatały się wizje coraz to nowych kochanków zagłębiających się w jej
rozpalone wnętrze, a każdy kolejny dostarczał jej większej dozy rozkoszy, po
czym zostawał porzucany i zastąpiony innym – lepszym, przystojniejszym,
seksowniejszym, znającym więcej sekretów kobiecego ciała.
Oddech dziewczyny zaczął jeszcze bardziej przyspieszać. Z jej gardła
wydobywała się istna symfonia jęków rozgrywana w cudownym solowym występie.
Przechodziły przez nią dziesiątki, setki, tysiące małych fal pobudzających
każdą komórkę czuciową pożądliwej, odważnej, pewnej siebie kobiety, jaką
właśnie się stawała. W swych fantazjach przeżywała kilkanaście orgazmów z
kilkunastoma oddanymi jej mężczyznami, ale teraz jej ciało naprawdę się
rozpaliło, jakby żyły wypełniły się płynnym ogniem. Serce chciało wyskoczyć z
jej piersi, uderzając głośno i nieregularnie. Poczuła, że zaraz eksploduje z
nadmiaru wrażeń, kiedy nagle w jej umyśle wybuchła kaskada dźwięków i barw,
żegnana niekontrolowanymi, jękliwymi odgłosami umierającego z ekstazy ciała
przeżywającego właśnie istne apogeum przyjemności.
Opadła na chłodne poduszki przyjemnie łechtające jej gorącą skórę,
próbując uspokoić oddech. Powracająca do rzeczywistości psychika przywoła do
niej poczucie winy, szybko odepchnięte przez satysfakcję, zadowolenie i
uczucie spełnienia.
Powoli otrząsała się z silnych wrażeń i emocji, starając się o niczym
nie myśleć i delektować ciszą i spokojem owego błogostanu. Nagle jednak
otworzyła się jedna z zamkniętych dotąd bram jej umysłu i dotarł do niej pewien
istotny fakt: udało się!
Podniecona wstała gwałtownie i usiadła przed komputerem.
__________________________________________________
Mam nadzieję, że nikogo nie zgorszyło - ja tam bawiłam się świetnie, pisząc to.
Kurde, próbuję zdobyć jakoś szablon, ale mam wrażenie, że nagle połowa blogosfery też zaczęła go potrzebować... Macie jakiś pomysł na to? :/
Czas płynie dość leniwie. Od poniedziałku do czwartku będą świetne dni - potem się zobaczy. Jeszcze tylko przeżyć wystawienie ocen i cieszyć się wolnością od nauki i od tej okropnej szkoły, do której - dzięki Bogu - po wakacjach nie będę musiała wracać.
Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
już po pierwszym zdaniu będziesz wiedziała, że to ja więc nie widzę potrzeby podpisywania się. co do rozdziału ósmego mogę tylko powiedzieć / napisać jedno " przyjemność przyjemność przyjemność " przy Tobie stałam się mega zbokiem, i już takie teksty nie wprawiają mnie w obrzydzenie, a raczej hm... wręcz przeciwnie. wiesz ja sie tam nie znam, ale moim zdaniem lepiej nikt nie mógł oddać tego jak dziewczyna może czuć pożądanie, i zadowolenie. jestem mega dumna! więcej takich tekstów, haha. powodzenia! / oddana czytelniczka.
OdpowiedzUsuńTak. I proces Twojej demoralizacji będzie trwał, kochanie. Już niedługo i będziesz taka jak ja, muehehehe.
UsuńNIgdy nie będę taka jak Ty. wiesz jesteś moim aniołkiem. kocham! - postanowiłam się podpisać, żeby ktoś nie myślał, że sama sb komy dajesz. okej, jestem Kesja, witam wszystkich.
OdpowiedzUsuńHahah ale to bez sensu, bo sama sobie też bym mogła napisać i się podpisać jako Kesja :D
UsuńKto Cie zna, to wie że nie byłabyś w stanie tego zrobić, ale okej nie wnikam xD wybacz ale fejsa tu nie podam -,-
OdpowiedzUsuńHahah spoko, no przecież nic nie mówię, wszyscy wiemy, że nie masz tu konta :D
UsuńŚwietne! :D
OdpowiedzUsuńJuż się powoli przyzwyczajam do tych twoich krókich rozdziałów :D Rozdział świetny, ukazuj znakomicie uczucia dziewczyny i jej rodziców, którzy nie dostrzegają już problemu. A sceny erotyczne, mój mały zboczuszku wychodzą ci przednio ^^
OdpowiedzUsuńHahah, Ty też jesteś w głębi duszy zboczuszkiem, więc Tobie pasuje :D
UsuńOjej, jaki krótki rozdział. Jeszcze krótszy od poprzedniego.
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale coraz bardziej przekonuję się do pomysłu nowej znajomej Zuzy. A może rzeczywiście to dobry sposób, by dziewczyna odzyskała stabilność psychiczną? Już i tak widać poprawę, ale może to wydarzenie będzie jakimś przełomem i główna bohaterka szybciej wróci do normalności.
Mnie rozdział nie zgorszył. Trudno żebyś pomijała sceny ważne dla opowiadania, a ta niewątpliwie taka była. Jasne, że czasem warto się powstrzymać przed opisywaniem niektórych zdarzeń, ale nie w tym przypadku. Poza tym udało Ci się opisać wszystko tak, że nie wyszło obrzydliwie, a to na pewno nie jest łatwe.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t
Heh. No to skoro nie wyszło obrzydliwie to się cieszę i dziękuję :D
UsuńScena całkiem nieźle opisana :)
OdpowiedzUsuńW sumie, nie wiem, co mam więcej napisać.
Czekam na kolejny rozdział?
Pozdrawiam,
Farfadeta.
PS. Jak będziesz miała za dużo wolnego czasu, to na duszy-z-dymu pojawił się kolejny wiersz :)
Właściwie na temat tego rozdziału niewiele więcej można powiedzieć, bo to głównie o ten opis chodzi. :D O, fajnie. Akurat wychodzę, jak wrócę to chętnie przeczytam.
UsuńA jakbyś się jeszcze nudziła, to zaczęłam pisać obyczajówkę :P
Usuń[taniec-burzy]
Pozdrawiam,
Farfadeta.
PS Odpowiedziałam też na komentarz pod ostatnim wierszem i zastanawiam się, czy może nie chciałabyś wyrazić opinii o poprzednim ("Żółte świry") :P
Dobrze trafiłaś, akurat niczego konkretnego nie robię i szukam sobie zajęcia, bo pogoda chyba mnie nie lubi... :D
UsuńGratuluję gorącego rozdziału ;> Opis bardzo przyzwoity, pobudzający wręcz, acz niewulgarny :)
OdpowiedzUsuńHmm.. byłam zdziebko zaskoczona, w tych tematach nie mam zbyt rozległej wiedzy, więc nie będę się wypowiadać ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał, bardzo jestem ciekawa następnego ;) Tak mniej więcej, ile planujesz? ^^
Pozderko :*
Lisiak
Nie mam zielonego pojęcia, to bardzo trudno oszacować, ale wydaje mi się, że gdzieś około... 20?
UsuńJuż myślałam, że bloga nie ma - a tu jest, tylko pod nieistniejącym nagłówkiem... ej, to dość mylące :D
OdpowiedzUsuńGrafika nagle odmówiła posłuszeństwa - nie mam pojęcia, czemu. Na szczęście nowy szablon właśnie się tworzy.
Usuń"Życie zaczęło coraz bardziej popychać ją ku impulsywności, bo rozbieranie każdego problemu na cząstki elementarne przestało ją w pełni satysfakcjonować." - ją-ją
OdpowiedzUsuńBtw, czy współpracujesz z jakąś betą? Bo przydałoby się czasem zaimki ogarnąć :).
"Polubiła to i uznała, że oto chwyta swoje życie we własne ręce." - to-oto
"Uznała najwidoczniej, że to po prostu jeden z wielu etapów, przez które dziewczyna musi przejść, by odzyskać równowagę psychiczną, dlatego sama powoli wracała do zwykłego trybu spać, jeść i pracować." - tu bym wywaliła "najwidoczniej", bo masz narratora personalnego, więc on się nie musi zastanawiać nad tym, czy matka faktycznie tak uważa :)
"Ojciec nie wypowiadał się na ten temat, ale Ewa doskonale wiedziała, że jego triumfalna mina oznacza „jak zwykle miałem rację”." - oznaczała, czas Ci się machnął ;)
"Ale Zuza nie czuła się dobrze. Wciąż nie miała kontaktu z Weroniką, a jej zmiany powoli zwalniały tempa." - dlaczego "wciąż", skoro nigdzie wcześniej nie wspominasz, że ich kontakt się urwał? Brakuje ciągu przyczynowo-skutkowego :).
"Wydawało jej się, że utknęła w martwym punkcie. Im mniej o tym myślała, tym bardziej naturalne stało się jej zachowanie. Wkrótce przyszło jej się przekonać (...)" - jej-jej
"Owo pamiętne przekonanie spłynęło na nią jak lawina w pewien sobotni wieczór" - a czym się różni lawina w sobotni wieczór od lawiny w, powiedzmy, poniedziałkowy poranek? Szyk zdania xD.
"Kontynuując pieszczotę, przesunęła lubieżny wzrok na mężczyznę." - lubieżny wzrok, już? A gdzie się podział cały wcześniejszy wstyd? :P
"Mimowolnie zagryzła wargę." - raczej przygryzła ;)
"Zuza wsunęła swoją rękę pod bieliznę i poczuła bijące od siebie ciepło. Zanurzyła w nim palce i cicho westchnęła." - trochę abstrakcyjne to zanurzanie palców w bijącym od siebie cieple :P
"Uderzyła w nią nagła świadomość, że niczego bardziej nie pragnie od tego, by ten mężczyzna znalazł się obok niej i zaczął pieścić jej pobudzone łono. Przymknęła oczy i wyobraziła sobie tę scenę, a jej ręka samoczynnie poruszyła się szybciej i szybciej, wywołując coraz to silniejsze fale przyjemności płynące spod opuszków jej niewprawionych palców. / Nieświadomie poczęła poruszać delikatnie biodrami, a jej klatka piersiowa odpowiedziała na te ruchy gwałtownym unoszeniem się i opadaniem. Jej własne jęknięcia zagłuszyły dźwięk telewizora. Pokój zniknął, przez jej myśli przeplatały się wizje coraz to nowych kochanków zagłębiających się w jej rozpalone wnętrze, a każdy kolejny dostarczał jej większej dozy rozkoszy, po czym zostawał porzucany i zastąpiony innym – lepszym, przystojniejszym, seksowniejszym, znającym więcej sekretów kobiecego ciała." - + jej rozpalonym (odmiana ;). W kolejnych akapitach też pełno powtórzeń zaimków "niej" i "jej", ale już nie będę wszystkiego kopiować :)
"Opadła na chłodne poduszki przyjemnie łechtające jej gorącą skórę" - te poduszki ją miziały? Oo
"Powracająca do rzeczywistości psychika przywoła do niej poczucie winy, szybko odepchnięte przez satysfakcję, zadowolenie i uczucie spełnienia." - a co tu nagle czas przyszły tak z rzyci? xD
Rozdział nie szokował, choć trochę mnie dziwi, że Zuza w sumie już aż tak bardzo się zmienia, taka kłótliwa wredota się z niej robi :P. Ona tak po prostu robi sobie dobrze, bez żadnych refleksji, bez wspomnienia o niedawnym gwałcie... Ba, ona nawet nie przejmuje się, że rodzice są w tym czasie w domu, nie bała się, że wejdą do niej do pokoju czy coś? :P
Trudno powiedzieć coś więcej, bo to chyba Twój najkrótszy rozdział ;).
Hahahah :D
OdpowiedzUsuńNie mogłem wytrzymać i zamiast odwlekać następny komentarz, napiszę go tutaj.
Chcę żebyś wiedziała, że masz bardzo dobry styl albo znasz się na rzeczy, albo masz bujną wyobraźnię. Nie będę wnikał co jest prawdą ;)
No i ramoncia jak zwykle napisała o wszystkim co można wytknąć, więc do usłyszenia po raz kolejny już niedługo