sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział trzeci

 Cześć. Cieszę się, że jesteś  powiedziała Marta, lekko ją przytulając.
 Cz-cześć – odpowiedziała zszokowana Zuza, posyłając jej pytające spojrzenie.
Na chodniku stało pięć osób. Blondynka rozpoznawała dwie dziewczyny i chłopaka – byli to jej stali prześladowcy. Pozostałą dwójkę kojarzyła tylko z widzenia. Co robili tutaj ludzie, którzy najwyraźniej jej za coś nienawidzili?
 Nie mówiłaś, że się z nią przyjaźnisz – powiedział Adam grobowym tonem.
 Myślałam, że przyprowadzisz nam Ankę albo Paulinę, a ty… Ty dzwonisz PO NIĄ? – dopowiedziała Agnieszka.
 Nie mówiłaś? Jak to? Nic nie rozumiem…  odezwała się słabym głosem Zuza.
Brunetka spojrzała wściekłym wzrokiem na swoich znajomych.
 To znaczy… Coś tam chyba wspominałaś, ale… Może wypadło mi z głowy…  próbował zrehabilitować się chłopak.
 Och, przestańcie. Już wszystko rozumiem…  Jak mogłaś? – spytała Zuzanna płaczliwym tonem, odwróciła się i odeszła szybkim krokiem.
Słyszała, że ktoś za nią biegnie. Po kilkunastu metrach poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Zrzuciła ją z wściekłością i znacznie przyspieszyła. Pożegnało ją jedno „Zaczekaj!” i pięć chóralnych „Niech idzie, nikt jej tu nie chce”. Poczuła się tak, jakby ktoś uderzył ją w twarz.
Wbiegła do domu i zamknęła się w swoim pokoju. Zrzuciła z łóżka stos ubrań i schowała głowę w poduszkę, uderzając pięściami o kołdrę. Niczego już nie rozumiała. 
– Głupia… Naiwna… Szmata… A masz! – krzyczała, po czym spoliczkowała się z wściekłością.
Tak bardzo zaskoczyła ją jej własna agresja wobec  siebie, że momentalnie przestała płakać i usiadła po turecku. Jej ręka machinalnie powędrowała w kierunku piekącego policzka.
– Co się ze mną dzieje…  mówiła, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie prowadzi ze sobą monolog.
Jak mogła po raz kolejny dać się oszukać i zwieść czyimś kłamstwom? Po co to wszystko było? Teraz wszystkie elementy układanki zaczynały do siebie pasować. Rzadko widywała się z Martą w szkole. Czasami tylko szły razem do klasy lub rozmawiały w toalecie. Dopiero po incydencie na skrzyżowaniu do Zuzy dotarło, że jej koleżanka ukrywała ich przyjaźń przed całym światem. Co ona sobie wyobrażała? Że to się nie wyda, gdy już się spotkają? Jej misterny plan chyba nie wypalił. Pewnie chciała poprowadzić to w nieco bardziej taktowny sposób.
Zresztą… Czego oczekiwała po tym spotkaniu? Że nagle jej wrogowie polubią szkolną kujonkę i będą chcieli spędzać z nią czas? Że w jednej minucie zacznie mieć znajomych i wejdzie w krąg szkolnej elity? Że ludzie zaczną szanować ją i jej poglądy, a może nawet zaczną się na niej wzorować? To najbardziej idiotyczny pomysł, na jaki mogła wpaść.
Dziewczynę powoli ogarniało zmęczenie. Zaczerwienione od płaczu oczy zaczęły coraz bardziej jej ciążyć, aż w końcu powieki przysłoniły widok przyciemnionego już pokoju. Starając się nie myśleć o konieczności pójścia rano do szkoły, spokojnie wpadła w ramiona Morfeusza. Jedynie w snach mogła sobie pozwolić na ucieczkę od dołujących myśli.

*** 

– Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? – powiedziała podniesionym głosem, kiedy Marta zatrzymała ją na korytarzu.
 Chcę tylko porozmawiać. Nie złość się, chciałam dobrze…
 Chciałaś dobrze? Sądziłaś, że tak po prostu przytulimy się do siebie i pójdziemy na lody? Że nagle ludzi zacznie obchodzić to, jaka naprawdę jestem?
 Myślałam, że jakoś wspólnie się porozumiemy…
 No to źle myślałaś.
 Zuza, kochana, nie gniewaj się na mnie, proszę. – Jej ton faktycznie wyrażał skruchę, jednak w tamtej chwili nie miało to absolutnie żadnego znaczenia.
 Nie mów tak do mnie.  Mów tak do tych wszystkich okropnych ludzi, których rzekomo nienawidzisz prawie tak samo jak ja.
– To moi znajomi, znamy się już tyle czasu… Fakt, Adam i Agnieszka nie należą do aniołków, ale…
 Nie należą do aniołków? Niszczą mi życie od kilku miesięcy! Przez nich prawie wpadłam w depresję, nie pamiętasz?
– Tak, ale naprawdę chciałam ci pomóc…
 Jasne. W takim razie po co kazałaś mi na nich donosić? Jesteście w zmowie? Bo nie wierzę, że chciałaś, żeby…
 A właśnie, że chciałam. Lubię ich, ale robią źle. I powinni dostać nauczkę.
– Nie wierzę ci. To na pewno kolejny sprytny plan. Dzięki, już raz mnie upokorzyłaś. Tyle mi wystarczy. Na razie, przyjaciółko.
Odeszła, zostawiając koleżankę na środku korytarza. Po raz kolejny wszyscy ją obserwowali, jednak tym razem obok szyderstwa pojawiła się nuta ciekawości. Do jej uszu doszły ciche pomruki. Nie przejmując się niczym, wmaszerowała do klasy chemicznej. W tym samym momencie rozległ się dzwonek.
Liczyła na brak dalszych przygód i konfrontacji z innymi. Niestety, tuż przed wyjściem ze szkoły jej marzenia zostały doszczętnie zniszczone. Ktoś złapał ją za kurtkę i pociągnął do schowka dla woźnych. Wstrzymała oddech. Silne ramiona przycisnęły ją do ściany. Jej serce zaczęło bić szybciej. Ciałem wstrząsnęły gwałtowne, bolesne dreszcze. Bała się i nie potrafiła nawet skutecznie tego ukrywać. 


___________________________________________________

Wybaczcie mi moją nieobecność, ale tym razem wynikało to ze skupienia się na Shiibuyi. Trochę ostatnio zaniedbałam swoje obowiązki.
Starałam się, by ten rozdział był już mniej bezakcyjny i dłuższy, ale nie wiem, czy mi to wyszło. W dalszym ciągu będę eksperymentować. Ostatnio miałam zastrzyk weny, oby to trwało jak najdłużej... Za tydzień skończy się moje zalatanie, powinnam być już bardziej dostępna. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Dziękuję za każdy komentarz.


20 komentarzy:

  1. Z akcją jest całkiem całkiem, ale... dla mnie trochę za krótko! W ostatnim fragmencie dodałabym choć jedno krótkie zdanie do opisu przeżyć Zuzy, bo samo wspomnienie o biciu serca sprawia, że całość wydaje się urwana. Pisz pisz, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, wiem, ciężko mi z tym idzie. :( Dzięki za praktyczną radę, już coś tam doskrobałam.

      Usuń
  2. CO TAK KRÓTKO!!! ZABIJE CIE KIEDYS ROBACZKU! Do rzeczy, rozdział ciekawy, Marta postąpiła jak ostatnia idiotka. Ja mogła coś takiego zrobić swojej przyjaciółce? Jak można sie wsztydzic przyjaźni? Chamstwo, czyste chamstwo. Ja na miejscu Zuzy pewnie postąpiłabym tak samo. Ciekawa jestem co dalej się wydarzy po tym końcowym incydencie... Pisz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam, żebyś się z nią zbytnio nie utożsamiała? :D
      Oj tam, nie zabijesz.

      Usuń
  3. Nominuję do Liebsten Awards! :D
    Więcej informacji na http://dragons-soul.blogspot.com/p/liebsten-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ta Marta... Rozczarowała mnie tymi swoimi kłamstwami i wstydzeniem się przyjaźni z Zuzą... Ale jednocześnie zastanawia mnie, dlaczego postanowiła nagle to ujawnić, przecież z pewnością znała uczucia przyjaciółki (chyba już byłej...) wobec Adama, Agnieszki i innych...

    Ja tam się cieszę, że twoje rozdziały są krótkie, bo czasem przeczytanie długich odkładam w nieskończoność ;P.

    "Słyszała, że ktoś za nią biegnie. Po kilkunastu metrach poczuła czyjąś dłoń na jej ramieniu." - chyba na swoim ramieniu :P. Albo w ogóle bez tego "jej" ;).

    Pozdrowienia :)

    --
    http://storyoframona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, zauważyłam ten błąd jakąś godzinę temu, ale lenistwo nie pozwoliło mi go poprawić... Dzięki za zmotywowanie.
      Myślę, że między innymi dlatego takie piszę. Sama mam podobnie jak Ty.

      Usuń
  5. Tyyy nie ma cie tak długo a po tym wracasz z czymś tak krótkim???? wstydź się normalnie xdd
    A tak na serio to na prawdę mi przykro. Zuza myślała, że ma dobrą przyjaciółkę, a po tym tak na prawdę się okazało, że ona robiła na dwa fronty. hmm pewnie niedługo wyjdzie, że dziewczyna mówiła tamtym wszystko z czego żaliła się jej Zuza. uff nienawidzę takich ludzi. na stos z nią.
    Zaniepokoiła mnie ta końcówka. dawaj szybko nowy, bo zwariuję!
    Weny^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, wiem, że miałam być częściej, ale serio mam póki co trochę ciężki czas. :C To się powinno wkrótce skończyć i już nikt nie będzie miał prawa grozić mi zabiciem! :)
      To życiowe, bardzo. Wielu jest takich ludzi.
      Nie zwariujesz. :*

      Usuń
  6. Po pierwsze, jestem zawiedziona brakiem informacji o nowym rozdziale...
    Po drugie, mam niejasne wrażenie, że jesteś urażona moim poprzednim komentarzem, który naprawdę miał tylko zwrócić Twoją uwagę na to, co jest moim zdaniem nie do końca dobre i co można łatwo wyeliminować.
    Po trzecie, z tą długością to Ci nie wyszło - chyba jeszcze krócej niż poprzednio, ale jak tam wolisz.
    Akcja jest, ale szczerze mówiąc dwa wydarzenia w rozdziale to trochę mało - nie sądzisz?
    A jeszcze w odniesieniu do poprzedniej naszej komentarzowej konwersacji - nie aspirujesz do pisania książki, ale nazywając swoje posty "rozdziałami" dajesz mi skojarzenie z powieścią, więc jako-tako mam oczekiwania dość mocno zdefiniowane. Niemniej, Twoja wola.
    Pozdrawiam,
    Farfadeta (zmieniłam nick z Krystalicznej)
    [dusza-z-dymu] [chwytaj-ogien]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Nie informowałam Cię? Jeśli nie, to najprawdopodobniej przez mój kochany internet. Zapewne byłam przekonana, że się wysłało, a tu o. Wybacz.
      2. Nie jestem urażona, skąd ten wniosek w ogóle? :>
      3. No nie wyszło, pewnie nie wyjdzie.
      4. Nie wiem, czy mało. Dla jednego mało, dla jednego optymalnie.
      5. Owszem, ale jak inaczej mam je nazwać, hm?
      Pozdrawiam również.

      Usuń
    2. No nie wiem, jakieś takie odczucie mam.
      Hehm, niektórzy nazywają posty po prostu odcinkami, numerują je i nadają tytuły, czy jakoś tak.
      Myślę, że nie ma czegoś takiego jak optymalność - dla mnie przynajmniej - w ilości wydarzeń w rozdziale - nawet jedno, zajmujące i dobrze opisane, poprowadzone, może być bardziej interesujące niż dziesięć :P A zresztą - i tak Twoja wola, co zrobisz z tym co ja tu wypisuję :)
      Pozdrowienia zwrotne,
      Farfadeta

      Usuń
    3. Złe odczucie, gwarantuję. :* Po to są komentarze, by pisać takie kulturalne uwagi. Przemyślę to, co mi tutaj wypisałaś, ale pewne rzeczy są już tak we mnie zakorzenione, że póki co - w tym eksperymentalnym opowiadaniu - mogę powielać takie sytuacje.
      Buziaki!

      Usuń
  7. oj kochana, strasznie króciutko, ale i tak wspaniale. czekam na dalsze rozdziały z niecierpliwością. mocno całuje <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie i urwałaś akcję w genialnym momencie, budując napięcie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo zaskakujący koniec. Stanowczo chce więcej ! *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozumiem intencje Marty, która chciała, by przyjaciółka weszła do kręgu jej znajomych i spróbowała choć trochę się otworzyć na kontakty z innymi ludźmi. Tylko chyba nie przemyślała tego do końca i wyszło jak wyszło. Powinna być bardziej subtelna, bardziej mieć na względzie uczucia Zuzy. W końcu wiele wycierpiała z ich strony, a teraz nagle miałaby się z nimi zaprzyjaźnić?
    Przyznam, że koniec mnie zaskoczył. I to nawet bardzo. Kto zaciągnął do schowka Zuzę? I - najważniejsze chyba pytanie - po co? Wprawdzie w mojej głowie pojawiły się pewne wizje sceny, która się rozegra w następnym rozdziale, ale mam nadzieję, że się mylę. Bo to by było... okropne.

    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej jakoś albo nie miałam czasu, albo przypominałam sobie za późno, by na spokojnie usiąść i przeczytać. Ciągle ubolewam nad długością Twoich rozdziałów, ale chyba będę musiała się do nich przyzwyczaić. Ten odcinek zdecydowanie jest bardziej obfity w akcję. Oby tak dalej. :)

    Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm, ciekawe, kiedy pojawi się ta rudowłosa dziewczyna. bardzo mnie zaciekawiła po rpologu. ale i Zuza ma wsobie coś ciekawego. jest depresyjna, ale niesamowicie mocno pragnie akceptacji. ale nie na siłe. chce, by ktoś zadał sobie trud i ją zrozumiał.myślę, że Marta chciała dobrze, ale rozegrała to tragicznie. inna kwestia, jak może przyjaźnić się z tak nieczułymi ludźmi? i kto nadpał Zuze? to było okropne... czekam na notkę i zapraszam na mój blog zapiski-condawiramurs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwisz się, bo Ruda już dawno się pojawiła... :)

      Usuń
  12. Cześć. Dawno mnie nie było w internetach więc zaczynam wracać na "stare śmieci". Kolejny rozdział, dłuższy (chyba) niż poprzednie co mnie bardzo cieszy. Mam w swojej historii podobne akcje jak te kiedy nagle wszystko się wydaje. Marta zapewne faktycznie chciała dobrze i może faktycznie ma jakiś kolejny niesamowity plan, ale powinna to zaplanować zupełnie innaczej.
    A zatem świetny rozdział. I zakończenie sprawiające że czekam na następny ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń