piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział czwarty

– Zostaw mnie!  krzyknęła.
W natrętnym chłopaku rozpoznała swojego stałego prześladowcę. Tego samego, który stał obok Adama i Agnieszki na skrzyżowaniu. Tak. To zdecydowanie był Paweł. Teraz wyglądał jednak nieco inaczej. Szyderczy uśmiech zszedł z jego twarzy, ustępując miejsca jakiemuś niezdrowemu grymasowi, którego nie potrafiła zinterpretować.
– Nigdy…  odpowiedział, wkładając jej rękę pod bluzkę.
– Czego ty ode mnie chcesz?!  wrzeszczała, próbując oswobodzić się z uścisku.
– Mówiłem już. Moje propozycje były prawdziwe… To jak, pobawimy się w nauczyciela i…
– NIE! POMOCY! – nawoływała, nie mogąc uwierzyć w to, że nikt jej nie słyszy. Prawie wszyscy  zdążyli już wyjść ze szkoły. Jej położenie było beznadziejne. Pozycja, w jakiej ją utrzymywał, uniemożliwiała kopnięcie go. Wszystkie poradniki internetowe i rzekomo niezawodne chwyty samoobronne wyleciały jej z głowy. Miała w niej pustkę. Nie było tam miejsca na nic innego niż jedna rozpaczliwa myśl: uwolnić się.
– Podniecasz mnie, suko…  szeptał z nutą groźnego pożądania w głosie, podczas gdy ona starała się wymknąć przed rozpinającymi jej koszulę rękami.
– Skończ… Puść mnie… Pożałujesz…
– Co mi zrobisz, dziewczynko? Jestem od ciebie dużo silniejszy. Spokojnie, nie będzie bolało, postaram się być deli… – przerwał, czując uderzenie łokciem w twarz.
– Ty mała, wstrętna kurewko…  Na kolana… – wysyczał, przyciskając się do niej z całych sił.
Poczuła jego napiętą męskość na wysokości swojego brzucha. Próbował zmusić ją, by przed nim uklękła. Zaczęło robić jej się niedobrze. Zakrztusiła się własnymi łzami, za wszelką cenę próbując zachować wyprostowaną pozycję. Po chwili jednak opór zaczął stwarzać jej problemy. Wylądowała z impetem na podłodze.
Pociągnął ją za włosy, drugą ręką rozpinając rozporek w dżinsach. Przycisnął jej twarz do swojego krocza. Czuła nad sobą jego ciężkie oddechy. Słyszała tylko głośne posapywanie i kierowane w jej stronę ostre wyzwiska.
Zmusiła się do krzyku. Resztkami sił próbowała oddalić się od niego, wyrwać z żelaznego uścisku i uciec. Uderzył ją w twarz. Był brutalny. Strużka krwi połączyła się ze łzami, dając mieszankę bólu psychicznego i fizycznego, której nie mogła wytrzymać.
Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Chłopak odrzucił ją od siebie i zapiął rozporek. Dziewczyna wylądowała w kącie, a obolałe ciało było dowodem na siłę tego odtrącenia.
– Paweł? Co ty tu… Mój Boże, Zuza? Co ci się… Co ty jej…  – To była Marta. Wyrzucała z siebie fragmenty zdań, które nie chciały ułożyć się w logiczną całość.
Zuza bez słowa wstała i uciekła, ignorując napływające zewsząd fale bólu. Miała wrażenie, że w jej żyłach płynie ognista trucizna wypalająca skórę, hamująca oddech, zatrzymująca krążenie. Nie była w stanie myśleć ani mówić. Szok zakneblował jej usta, a niedowierzanie ściskało gardło. Chciała się uszczypnąć, bo resztkami nadziei wierzyła, że ostatnie kilka minut było tylko koszmarnym snem, jednym z wielu, jakie ją ostatnio nękały. Nie mogła jednak zdobyć się na coś innego niż bieg.
– Pamiętaj – ja zawsze dostaję to, czego chcę! – Usłyszała na odchodne.
Przyspieszyła kroku, aż znalazła się za budynkiem szkoły. Tam osunęła się po ścianie, otulając się zakrwawionym ubraniem. Próbowała łapać hausty powietrza, jakby za chwilę cały tlen z otoczenia miał niespodziewanie się ulotnić. Zaciskała dłoń na zranionym policzku, bezwiednie łapiąc drugą guziki koszuli. Drżała.

***

Bała się. Strach paraliżował jej ciało i umysł. Nie ruszała się z domu. W szkole nie wychodziła samotnie nawet do toalety. Zawsze podążała za grupką jakichś anonimowych dziewczyn. Stała się głucha na wszelkie wyzwiska i plotki. Nie obchodziło jej to, co opowiadało się o ranach na jej twarzy. Te ważniejsze schowane były poza zasięgiem wzroku innych.
Unikała Marty. Brunetka próbowała kilkakrotnie z nią porozmawiać, ale Zuza stanowczo odmawiała. Nie była gotowa na kolejną niczego nie wnoszącą dyskusję z dziewczyną, która po tym wszystkim miała czelność się do niej odzywać.  Nie mogła uwierzyć, że jej dawna przyjaciółka utrzymuje kontakty nie tylko z prześladowcami, ale także z potencjalnymi gwałcicielami.
Bała się nazywać to zdarzenie po imieniu, ale właśnie przeżyła wyjątkowo brutalną próbę gwałtu. Rodzice nawet nie zauważyli zmiany w jej zachowaniu – ojciec wciąż pił, a matka szukała ucieczki od problemów w zapracowywaniu się na śmierć. Nauczyciele przyzwyczaili się do tego, że ich uczennica chodzi zmartwiona i smutna. Myśleli, że nadal ma to związek z samobójstwem jej brata i najwyraźniej uznali, że powinni dać jej czas na przyzwyczajenie się do tej myśli.
Ale najgorszy w tym wszystkim był Paweł. Wiedziała, że może dopiąć swego w każdej chwili. Wciąż była w niebezpieczeństwie. Czuła na sobie jego rozbierający wzrok. Przypominała sobie wykrzywioną w wyrazie groźnego podniecenia twarz, rozpięte spodnie i trzymające ją ręce. Drżała na myśl o tym, że znów może paść ofiarą niezrównoważonego fetyszysty.
Powinna komuś o tym powiedzieć. Doniesienie byłoby dla niej wyrokiem. Jeszcze gorszym od tego, co mogło spotkać ją tam, w tym ciemnym i ciasnym pomieszczeniu.
Ten stan trwał około tygodnia. Po upływie siedmiu dni Zuza nie rozglądała się już na boki, wracając do domu. Kiedy jednak w piątkowe popołudnie zobaczyła na drzwiach wejściowych przypiętą kartkę, jej odwaga została wystawiona na próbę.

Wracam z pracy o 21. Czekaj na mnie na przystanku, musimy jechać na zakupy.
- Mama

______________________________________________________________________

Mam nadzieję, że użyte przeze mnie epitety nikogo nie odrzuciły. Teraz chyba będą pojawiać się częściej, to tak w gwoli ostrzeżenia.

Kurczę, gdybym miała nowy komputer, zyskałabym sporo motywacji. A tak to... Piszę, cały czas mi się coś zacina, przerywa itp. Obiecuję, że jak tylko go jakimś cudem zdobędę, będę pisać częściej! Słowo się rzekło, może los się zmotywuje. Mam sentyment do tego notebooczka, ale niestety, czas świetności chyba ma już za sobą.
Trochę za późno się obudziłam z publikowaniem, by życzyć wesołego Bożego Narodzenia, ale za to mogę życzyć szczęśliwego nowego roku, co też czynię z ogromną radością! :D
Pozdrawiam, Kochani, i obyście byli zadowoleni z prezentów.

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.

25 komentarzy:

  1. Pierwsza część rozdziału bardzo mi się podoba, bo jestem w stanie wyobrazić sobie, że jestem Zuzą. Życiowo i bez zbędnego przedłużania. Zastanawiałam się czy mu odgryzie kutasa, to byłby całkiem niezły motyw.
    Mam jedynie wrażenie, że zbyt szybko potoczył się okres po tej próbie gwałtu. Zabrakło mi odrobinę uczuć, jej odniesienia co do całego zdarzenia. Myślę jednak, że to rozwinie się z czasem i w końcu dojdzie do tego, jak bardzo ją to wszystko boli.
    Pozdrawiam,
    Pornografia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah, myślałam nad tym, ale to by chyba kosztowało ją więcej bólu... Poza tym to by kończyło sprawę, a tak być nie może.
      Dojdzie. Później będzie to ważniejsze, dlatego nie chciałam się powtarzać, bo wtedy byłoby zbyt monotonnie.

      Usuń
  2. Rozdział pełen akcji, czytałam w napięciu :).
    Zuzę goni pech za pechem, kiedy wydaje się, że już gorzej być nie może, wtedy znowu walisz w nią jak w worek treningowy. Szkoda jej, bo ma do tego dość słaby charakter, więc teraz są dwa wyjścia, albo się załamie, albo zmieni swoje nastawienie i zacznie pomiatać innymi tak jak oni nią teraz. Mając na uwadze prolog stawiam na opcję numer dwa :).
    A odnosząc się do komentarza Pornografii: odgryzienie penisa ponoć nie jest wcale takie łatwe :P.

    Nadużywasz słowa "się", pchasz je wszędzie i często się powtarza ;). I uważaj na opisywanie bohaterów za pomocą koloru włosów, bo to takie... strasznie opkowate :P.
    "rozpinając rozporek w swoich dżinsach. Przycisnął jej twarz do swojego" - powtórzenie swoich-swojego ;)
    "Jej rodzice nawet nie zauważyli zmiany w jej zachowaniu" - powtórzenie jej-jej
    "Strużka krwi połączyła się z łzami" - ze łzami :)

    P.S. Brakuje mi spisu treści, żeby łatwo docierać do poprzednich fragmentów ;).


    --
    The Story of Ramona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czego to doszło, żebyśmy dyskutowały o odgryzaniu penisa........

      Ale nie o tym chciałam. Co do tragizmu sytuacji Zuzy... Wiesz, od zawsze lubiłam walić jak w worek treningowy w swoich bohaterów, chyba wszyscy to już zauważyli. :3 Ale nie będzie to trwało wiecznie i bez przerwy, także myślę, że wytrzyma. ^^
      Baaardzo Ci dziękuję za rady, bardzo sobie cenię takie uwagi. Przed opublikowaniem tego rozdziału dopisałam do niego parę rzeczy i pewnie stąd te moje powtórzenia. Rozbawiło mnie, że znalazłaś błąd w wyrażeniu "ze łzami". Jeszcze wczoraj poprawiałam go autorce na Shiibuyi. :)

      A spis treści jest, gołąbeczku. Mam szeroką listę u góry, nie widać? :)

      Usuń
    2. Haha :D.

      W sumie nie ma innego wyjścia jak tylko to wytrzymać :P. W każdym razie jestem ciekawa, kiedy w końcu przestanie obrywać i otrząśnie się z tego wszystkiego :).

      Ach faktycznie, szeroką listę zawsze omijam szerokim łukiem, to chyba taki uraz z onetu, zawsze nieczytelne były :P. Ale już widzę, będę korzystać :).

      Usuń
    3. Nie powiem, ale kiedyś na pewno. :D
      A ja przeciwnie, mam do niej sentyment, wygodniej mi z nią. Spis treści śmiesznie wygląda, jeśli ma się mało rozdziałów.

      Usuń
  3. Przepraszam, że zaglądam dopiero teraz, ale komputer umarł. Zostawił mnie na łaskę tableta, ku rozpaczy.
    Co do rozdziałów, mam wrażenie, że są króciutkie. Rozmumiem brak weny, bo i mnie to ostatnio dopada, ale miło się czyta Twoje teksty.
    Mam nadzieję, że Zuza się nie załamie i wszystkim jeszcze pokaże pazurki. Czekam na jej dalsze losy!
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyyle akcji! Super! :D
    Ale: groźne pożądanie... ten epitet moim zdaniem nie oddaje uczucia gwałciciela. Nazbyt subtelny. Ja bym ujęła to jako żądzę seksu, szaleńcze pożądanie, manię wyższości połączoną z pragnieniem upokorzenia Zuzy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję za podsunięte pomysły, wykorzystam je na pewno, w przyszłości będą mi dużo bardziej potrzebne, tutaj to jeszcze ma być subtelnie :)

      Usuń
  5. Trafiłam tu przez innego bloga i bardzo się z tego cieszę. Historia, którą opisujesz jest wciągająca i prawdziwa. Lubię opowiadania, które poruszają tematykę ważnych, codziennych problemów, a jeszcze bardziej lubię takie, w których pojawiają się opisy przeżyć wewnętrznych.
    Zuza jest z pewnością ciekawą postacią. Szczerze mówiąc niespecjalnie ją polubiłam, ale mimo wszystko muszę przyznać, że dziewczyna ma złożoną osobowość. Nie dziwię się jej, że czuje się nieszczęśliwa, bo rodziców nie ma idealnych, musi się pogodzić ze śmiercią brata, a w dodatku w szkole nie ma zbyt wielu przyjaciół. Niewątpliwie dziewczyna jest bardzo samotna, ale tak niestety bywa też w prawdziwym życiu. Wydaje mi się jednak, że główna bohaterka nieco za bardzo się nad sobą użala. Może i rzeczywiście koledzy ze szkoły jej nie akceptują, ale wcale nie dlatego, że jej nie lubią. Przecież oni w ogóle jej nie znają. Mogłaby się przełamać i spróbować spędzić z nimi trochę czasu, a na pewno okazałoby się, że nie wszyscy są tacy straszni. Zuza narzeka, że cały czas spędza w domu, nigdzie nie wychodzi, ale trudno, żeby coś się zmieniło, skoro ona nic w tym kierunku nie robi.
    Co do Marty mam mieszane uczucia. Wydawało mi się, że jest dobrą przyjaciółką, która zawsze wysłucha problemów Zuzy. No i nie sądzę, żeby spotkanie dziewczyn i znajomych Marty było jakąkolwiek złośliwością. Przecież Marta tylko chciała pomóc przyjaciółce i sprawić, by ta miała więcej znajomych. To Zuza dziwnie zareagowała. Z drugiej strony Marta nie jest też taka wspaniała i niewinna. Wstydziła się przyjaźni ze swoją najlepszą przyjaciółką, a to chyba niezbyt dobrze o niej świadczy...
    Paweł i jego zachowanie z pewnością nie pomoże Zuzi nabrać pewności siebie. Niestety w każdej szkole można znaleźć takich ludzi i trudno coś na to poradzić, a Zuza była raczej łatwym celem dla tego chłopaka. Teraz na pewno będzie się bała na każdym kroku i dużo czasu zajmie jej powrót do normalności. Mam nadzieję, że dziewczyna postanowi jakoś zmienić swoje życie i nie będzie samej siebie skazywała na powszechną opinię ofiary losu.
    Oczywiście dodaję do obserwowanych i czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie tego komentarza sprawiło mi dużo radości z kilku przyczyn. Po pierwsze - potwierdza się, że w każdej chwili można zdobyć dociekliwego, dobrego czytelnika. Po drugie - podniósł mnie na duchu. Po trzecie - pokazał, że postronna osoba odbiera to, co piszę, właśnie tak, jak powinien to odebrać. Dostrzegasz wady tych postaci, to bardzo dobrze. Zuza zareagowała zbyt ostro, ponieważ poczuła, że ta kropla przepełniła czarę, rozumiesz? To jest jeden z kroków do zmian, które wykona. Gdyby teraz postąpiła inaczej, później jej charakter wydałby się zbyt kontrastowy wobec tego. Trzeba to jakoś wyważyć. :)
      Po stokroć dziękuję i pędzę czytać Twoje blogi.

      Usuń
  6. Krótko, krótko, KRÓTKO! :C Czemu tak krótko? Podobał mi się opis przeżyć dziewczyny, jej emocje są dobrze zaznaczone. Wszystko cacy itp, ale zbudowałaś napięcie, że juz tylko czekałam, by przeczytać nastepną linijkę i... Nagle bum, po napięciu :C Czemu? :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córka marudzi, córka zaraz dostanie szlaban.
      Ale odpowiadając na pytanie... Bo jestem wredną suką? :D

      Usuń
  7. Niesamowity rozdział! Czytałam cała w napięciu, genialnie to wszystko złączyłaś i wyraziłaś słowami.
    Coś mi się zdaje, że ta kartka to blef... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podbudowujesz mnie psychicznie, dziękuję. :))

      Usuń
  8. Przepraszam, że tak późno, ale nie miała siły dotykać komputera przez ostatnie dni. dziś jdnak jestem;)
    Rozdział jest świetnie napisy. nie podoba mi się tylko jego długość. mam nadzieje, że niedługo dostaniesz ten komputer, bo naprawdę chce wiedzieć co dalej.
    Nie powinnaś przepraszać za słownictwo i seny, no bo przecież od samego początku było wiadomo, że takie się pojawią.
    Nienawidzę tego całego Pawła. w ogóle niewiedze wszystkich idiotów, którzy kiedykolwiek zrobili coś takiego. Zuzy jest mi najbardziej zal. cholera, biedna dziewczyna. i jeszcze ta cała Marta od siedmiu boleści -,- grrr na początku myślałam, że jest zbawieniem dla Zuzy w tym okropnym świecie. okazało się jednak być inaczej. jako przyjaciółka, nawet pokłócona, powinna to komuś zgłosić. a ona najwidoczniej nic sobie z tego nie zrobiła.
    kurde, tak karta naprawdę mi się nie podoba. mam nadzieje, że to naprawdę napisała jej matka... ale jeżeli nie...
    Szczęśliwego nowego roku życzę! i nowego laptopa^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę stacjonarny! Ale wydaje mi się, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy będę sobie mogła tylko chcieć... Na tym włączenie Worda trwa parę minut, a co dopiero sprawne pisanie i publikowanie na blogu. Muszę mieć jakieś wirusy, ale nie chcę dawać go do naprawy, bo szkoda inwestować pieniądze w coś, co już raczej nie będzie w pełni sprawne.
      W sumie racja, przepraszać nie powinnam, co najwyżej ostrzegać. :D Świat jest pełen takich idiotów jak Pawełek, niestety. Co do Marty... Albo, nie. Nie będę spoilerować. :]
      Dziękuję i wzajemnie. :*

      Usuń
  9. Wczoraj komentowałem, dzisiaj jest następna część. Niezła ciągłość tu wyszła ;)
    Co do samego rozdziału... Można było to w pewien sposób przewidzieć, bo kto chciałby ją wciągać do schowka żeby po prostu pogadać? Zwłaszcza, że nikt jej nie lubi…
    Paweł… dużo jest takich, co to mocni w gębie i w gronie przyjaciół (ewentualnie przeciw komuś, kto nie może się obronić) a jak przyjdzie co do czego to uciekają z płaczem. Na pewno nie chciałbym się znaleźć w tej sytuacji, co Zuza.
    Nieźle piszesz. Masz jakiś taki swój styl, którego nie potrafię zidentyfikować i te rozdziały czyta się dość lekko i przyjemnie.

    Wesołego nowego roku :)
    i nowego laptopa

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za komentarz pozostawiony na moim blogu :)
    Twój blog jest bardzo ciekawy. Masz intrygujący styl. Opowiadanie czyta się przyjemnie. Potrafisz wciągnąć czytelnika w świat przedstawiony.
    Zuza (jak ja lubię to imię) została naprawdę doświadczona przez los. Rodziców się nie wybiera, aczkolwiek nikt nie chciałby mieć za nich pracoholiczki i alkoholika. Samobójstwo brata na pewno dla każdego byłoby traumą. Do tego jeszcze Paweł, na którego temat, pozwól, nie będę się wypowiadać. Wolałabym nie używać wulgaryzmów w pierwszym komentarzu ;)
    Zastanawiałam się, co zrobiłabym na miejscu Zuzy. Podziwiam ją, że nie wpadła w panikę. Miała w głowie pustkę, jednak to normalne. Sądzę, że gdyby zaczęła płakać, Paweł miałby jeszcze większą satysfakcję. Psychopaci są nieobliczalni. Podoba mi się Twój opis przeżyć dziewczyny po traumie, jaką jest na pewno jest próba gwałtu. Jest taki realistyczny! Godny pochwały jest również opis tego, jak dochodzi do siebie. Czytałam kiedyś opowiadanie, w którym dwukrotnie zgwałcona dziewczyna chodziła do łóżka z kim popadnie - to się nazywa nie wiedzieć, o czym się pisze :)
    Mam nadzieję, że oczekiwanie na matkę na przystanku nie zakończy się niczym przykrym.
    Serdecznie pozdrawiam :)
    www.non-clamabit.blogspot.com

    P.S. Te epitety nie są odrzucające :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sama czasami jej współczuję. Nie ma ze mną lekko. Co do epitetów - ludzie są bardzo, bardzo różni. Jednych to odrzuca, drugich przyciąga, trzecich ani nie ziębi, ani nie grzeje.

      Usuń
  11. Rany…
    Jeśli chciałaś przyprawić mnie o zawał serca i niekontrolowane skurcze żołądka, to udało Ci się!
    Podczas gdy czytałam opis wydarzeń z tego dziwnego kantorka, myślałam, że gwałt byłby gwoździem do trumny dla tej dziewczyny. Jej życie i tak już jest zbyt dramatyczne, by mogło być realne (a taką mam przynajmniej nadzieję…). Dlatego też nie wierzyłam, że to się może stać. I całe szczęście, że się nie stało. Mam nadzieję, że dzięki tej nieświadomej interwencji Marty, jakoś się ze sobą pogodzą.
    Cała sytuacja zaczyna się robić chora i mocno pachnie psychozą. Jeśli nikt nie zareaguje, to dojdzie do samobójstwa. Albo zacznie mieć jakieś wizje spowodowane tymi traumatycznymi przeżyciami… Lub zostanie niebezpieczną psychopatką…
    Cokolwiek jednak się stanie, czekam na kontynuację i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę przyznać pozytywnie zaskoczyło mnie to opowiadanie, chociaż niesamowicie krótkie i pozostaje pytanie dlaczego?
    A już najbardziej intrygujące od począku... ten Paweł nie jest do końca normalny... widać wyraźnie że chce zniewolić dziewczyne i ktoś musi jej pomóc. Dobrze, że w ostatniej chwili pojawił się ktoś inny i uratował ją od dramatycznej sytuacji dziewczyny. Z tego co słyszę ona i tak już dość przeszła. Naprawdę umiesz wywoływać emocje i możesz być z siebie naprawdę bardzo dumna. Nie każdy autor to potrafi a ja nie każdemu mówię takie słowa.
    Z przyjemnością zawitam tu jeszcze nie raz.
    Tymczasem pozdrawiam serdecznie.

    [http://pokochac-lotra.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow... ja tego nie skomentowałam? NAPRAWDĘ? Przepraszam... myślałam, że już to zrobiłam >.<

    No, nie ważne.

    To, że krótkie, nie jest tu jakimś strasznym zarzutem. Bardziej martwi mnie martwi szybkość zdarzeń. One po prostu... dzieją się zbyt szybko, przynajmniej jak dla mnie. No i może trochę za mało uczuć? Tak to jakoś po niej spłynęło... nie opisałaś tego dokładnie. Trochę mnie to zakuło. A tak to... podobał mi się ;)

    Pozdrawiam
    Lisiak

    P.S.
    Przepraszam, że jeszcze nie skomentowałam poprzednich... zrobię to - mam nadzieję - niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  14. muszę przyznać, że coraz bardziej depersyjnie się tutaj robi, i wręcz trochję niebezpiecznie... nie wiem, czemu Zuza dobrała sobie takich przyjaciół:/zapraszam do mnei na nowość zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam :)
    Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio aż za dużo się działo i nie miałam głowy do czytania i komentowania czegokolwiek.
    Średnio opisane uczucia, gorzej wydarzenia, ale tak to bywa w narracji pierwszoosobowej.
    Co do samej fabuły... czy ja wiem... jedno zdarzenie, jak w poprzednich, niewiele opisów, dla mnie trochę brak podstaw - dobrego ugruntowania zachowań bohaterów i w ogóle... Szybko dodajesz nowe wydarzenia, nowe sceny, a nijak nikt wcześniej nie ma prawa się ich spodziewać... bo po prostu są logicznie niemożliwe - nie przedstawiłaś postaci na tyle dobrze, żebyśmy mogli wyrobić sobie o nich jakieś zdanie i tym samym ciężko jest nam przyswoić sobie, że jeden z bohaterów jest, cytuję "fetyszystą i potencjalnym gwałcicielem".
    Tyle ode mnie.
    Pozdrawiam,
    Farfadeta
    [chwytaj-ogien] [dusza-z-dymu]

    OdpowiedzUsuń