niedziela, 13 października 2013

Rozdział pierwszy

Korytarz szkolny jeszcze nigdy nie wydawał jej się aż tak długi. Czy to możliwe, by przez jedną noc wydłużył się o cały kilometr? Szła pomiędzy rzędami szafek, uparcie próbując nie spuszczać głowy. Kroczyła wyprostowana i złudnie dumna, mrugając intensywnie. Starała się, by jej opanowanie nie zostało zniszczone przez palące łzy. Czuła upokorzenie i oszukiwała samą siebie, że wcale nie byłoby jej raźniej, gdyby ściskała w tym momencie czyjąś rękę. Niestety – Marty nie było dzisiaj w szkole. Na wsparcie kogokolwiek innego nie mogła liczyć.
Miliony razy ostre i raniące słowa wbijały się w jej serce. Miliony razy starała się wygłuszyć wszystkie zmysły i tak po prostu przestać czuć. Miliony razy odnosiła porażkę. Całe życie mówiono jej, że wrażliwość to skarb i duża zaleta. Przestała w to wierzyć w momencie, gdy stała się dla niej ciężarem. Czyli dokładnie wtedy, gdy przeniosła się do tej szkoły.
– Ej, blondi! Może pójdziemy do mnie i pobawimy się w nauczyciela i uczennicę, co? Pożyczysz mi swoje seksowne okularki i… – odezwał się ktoś z prawej strony.
– Seksowne? Serio?  - spytała powątpiewającym tonem dziewczyna stojąca po lewo.
– No co? Chciałem tylko dowartościować koleżankę.
To przecież nie może być trudne. Co skomplikowanego jest w niesłuchaniu innych i pogrążeniu się we własnych myślach? Przecież wystarczy tylko skupić swoją uwagę na czymś miłym. Przypomnieć sobie jakiś wyjątkowo szczęśliwy dzień z życia. Tylko czy ona miewała takie szczęśliwe dni? Czy miała wspomnienia, które mogła przywoływać w takich właśnie chwilach? Na myśl przychodziły jej tylko negatywne momenty. Widziała brata wiszącego pod sufitem w piwnicy, uderzającego ją ojca, szydercze uśmiechy na twarzach kolegów ze szkoły… To wszystko tylko potęgowało smutek. To tylko powodowało świeże łzy.
Po kilku metrach, kilometrach lub latach świetlnych od drzwi klasy w końcu doszła do wyjścia ze szkoły. Pobiegła na przystanek i w ostatniej chwili złapała autobus. Usiadła na tylnym siedzeniu i pogrążyła się w rozmyślaniach. Kilka pojedynczych kropel spłynęło po jej policzku i zniknęło w pofalowanych jasnych włosach. Zdjęła okulary, wytarła oczy i udawała, że nie pozwoliła sobie na ani jedną sekundę słabości.
Wysiadła kilkaset metrów bliżej niż zwykle. Nie chciała wracać teraz do domu. Napisała mamie tłumaczącego ją SMS-a i przeszła przez furtkę swojej najlepszej (i jedynej) przyjaciółki, mając nadzieję, że ta zdążyła już wrócić z zakupów. Miała szczęście. Marta otworzyła jej drzwi i widząc czerwoną z emocji i płaczu twarz koleżanki, jęknęła i mocno ją przytuliła.
– Chcesz o tym porozmawiać? – spytała nieśmiało.
– Nie – odpowiedziała stanowczo blondynka.
Kiedy jednak usiadły przy kuchennym stole i zaczęły pić gorącą herbatę, coś w niej pękło.
– Właściwie to chcę. Mam już dosyć ciągłego milczenia. W szkole milczę, w domu milczę, na ulicy milczę, wszędzie milczę. Cholera, co się dzieje z tymi ludźmi? Przeniosłam się tu, bo podobno to taka świetna szkoła, a okazuje się, że ma na listach uczniów takich samych idiotów jak wszędzie. Skoro większość osób, które się tutaj dostały, ma średnią powyżej 4,45, to dlaczego akurat na mnie wszyscy się uparli? Bo co, bo wygrałam parę olimpiad? Bo zamiast myśleć, którego chłopaka chciałabym przelecieć  (bo przecież ma takie słodkie oczy!) próbuję znaleźć sobie receptę na przyszłość? Bo nie uważam siebie za wielką ateistkę, chodzę raz na jakiś czas do kościoła i mam na szyi pieprzony srebrny medalik? Ja pierdolę, zabierzcie sobie ten medalik, zabierzcie mi te jebane okulary, mam tego wszystkiego dosyć! – wydusiła z siebie, odpinając naszyjnik i rzucając go na podłogę.
Marta westchnęła, podniosła wisiorek i złapała przyjaciółkę za rękę.
– Jak widzisz, wcale nie jesteś taka grzeczna. Umiesz nieźle krzyczeć i przeklinać, kiedy się zdenerwujesz.
– Nie zależy mi. Chcę tylko, żeby wreszcie się ode mnie odczepili.
– Może powinnaś powiedzieć komuś dorosłemu? Nie wiem, mamie? Nauczycielce? Pani Michalskiej?
– Wtedy będą jeszcze dodawać, że jestem donosicielem i osobą nieporadną życiowo. I wiesz, co jest najgorsze? Będą mieli rację z tym drugim. Bo ja już kompletnie sobie nie radzę.
– I masz do tego pełne prawo. Ale i tak uważam, że mimo wszystko powinnaś spróbować.
– Będzie gorzej, uwierz mi.
– Skąd wiesz? Nikt nie może sobie pozwolić na obniżenie sprawowania albo wezwanie rodziców do szkoły. To byłby chyba największy skandal w historii tego liceum. Przestaną cię nękać. Nie będą mieli wyjścia.
– Ale nadal będą się na mnie w ten sposób patrzeć. Będą oceniać mnie wzrokiem. Wiesz, że ostatnio ktoś namalował mi wisielca w zeszycie? Nikt o tym głośno nie mówi, ale oni wiedzą. Chcą mi o tym przypomnieć. Tylko po to, żebym cierpiała. Marta, to jest okropne.
– Nie rozumiem, po co wywlekają tę sprawę. Przecież samobójstwo to tragedia, a nie… – zaczęła brunetka, ale prawie natychmiast zamilkła, widząc minę przyjaciółki.  Ta kwestia była dla niej wciąż świeża. Popełniła błąd, drążąc ten temat.
– Nienawidzę ludzi.
– Co chcesz z tym zrobić?
– Nie wiem. Może po prostu się zabić?
– Przestań opowiadać takie rzeczy. Przemyśl to, co ci powiedziałam. To naprawdę może pomóc.
– Łatwo ci mówić. Ty masz spore grono znajomych. Wychodzisz na imprezy. Ludzie cię lubią.
– Popularność to nie wszystko.
– Tak, ale jednak żyje ci się łatwiej. Do tej pory się dziwię, że ludzie nie znienawidzili cię za to, że się ze mną przyjaźnisz.
– Gadasz głupoty. Naprawdę.
– Mówię jak jest.
– Po prostu choć raz w życiu mnie posłuchaj. Czy ja cię kiedykolwiek zawiodłam?
– Hm… Nie.
– No właśnie – powiedziała z uśmiechem Marta, urywając tym samym nieprzyjemny temat.
Kiedy po kilku pokrzepiających godzinach w domu przyjaciółki blondynka znów została sama, ostatnie przebłyski optymizmu definitywnie opuściły jej myśli. Ceniła tę dziewczynę za wszelkie dobre rady, które od niej otrzymywała, ale naprawdę wątpiła w słuszność jej podejrzeń.
Świat się zepsuł – pomyślała. – Kilkadziesiąt lat temu ludziom do głowy by nie przyszło, żeby naśmiewać się z kogoś tylko dlatego, że choć jedna sfera jego życia w zupełności mu się ułożyła. Powinno się chyba chwalić dojrzałe plany na przyszłość i inwestowanie w swoją edukację. Teraz liczy się tylko kasa i imprezy. Czy tylko ja mam zupełnie inną listę priorytetów niż ogół społeczeństwa? Może to we mnie tkwi problem? Może to ja powinnam się zmienić?
Ale czy jest w sens w zmienianiu tego, co wbrew przekonaniom większości jest dobre? Wówczas jeszcze go nie widziała.

_______________________________________________________________

Wrr, publikowanie pierwszych notek zaczyna mnie irytować. Słowa wstępu nie dają tak wielkiej przyjemności w pisaniu i czytaniu, ale przecież są konieczne dla wykreowania fabuły. Może trochę Wam to wszystko rozjaśniłam. 
Sama nie wiem, czemu tak długo zwlekałam z publikacją rozdziału pierwszego. W końcu zmobilizowałam się i oto jest! 
Dziękuję za wszystkie opinie pod poprzednim postem. Staram się regularnie wchodzić na Wasze blogi, czytać i zostawiać parę słów od siebie. 

Jestem wdzięczna za każdy komentarz. 

36 komentarzy:

  1. Ta szkoła to jakieś przeklęte miejsce. U mnie też było kiepsko, bo młodzież mimo wszystko ma wielką tendencję do pokazywania kto jest górą, a jeśli można ukazać swą władzę na przykładzie słabszego, robią to z jeszcze większym zaangażowaniem. Sam rozdział mi się podoba. Zainteresował mnie powód tego znęcania, bo sam w sobie jest dość dziwny. Nie spotkałam się z sytuacją, w której ludzie wyśmiewaliby się z kogoś, bo brat/siostra popełnił(a) samobójstwo. Nie wiem czy coś takiego przeszłoby w życiu realnym - tam w takich sytuacjach ludzie albo całkiem się odsuwają, albo są nadzwyczaj pomocni (aż do przesady), uważając że trzeba nas teraz traktować jak saską porcelanę. Generalnie jednak sam pomysł jest dość interesujący, choć trzeba go będzie uważnie rozwinąć, żeby nie wyszło, że wszyscy w szkole to nagle banda nieczułych bestii, która rzuca się na siostrę wisielca.
    Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
    www.swiatowstret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, wątek brata jest akurat najmniej ważny w tej historii. Po prostu powróci w którymś rozdziale, chciałam zasygnalizować to od razu, by powstał ciąg przyczynowo-skutkowy. Samobójstwo nie jest powodem nękania - powodem jest inność.
      Ale masz rację - źle skonstruowałam ten fragment. Bardzo dziękuję Ci za opinię - już wszystko poprawiłam i wydaje mi się, że nikt nie będzie miał wątpliwości co do tego, że ta kwestia jest tylko tłem.
      Tak - ta szkoła to piekielne miejsce. Ale uwierz mi, że takich szkół jest bardzo dużo. I wiem o tym nie tylko z gazet czy filmów. A ponieważ moje opowiadania zazwyczaj opierają się na przemyśleniach i doświadczeniach... To i ta taka jest. Niestety.
      Dziękuję raz jeszcze.

      Usuń
  2. Doskonale oddałaś atmosferę panującą w szkole. Chyba w każdej placówce tak jest. W każdej klasie znajdzie się choćby jedna osoba będąca ofiarą reszty. Z tym wisielcem w zeszycie to już jednak przesada. Nie powinno się wywlekać sprawy samobójstwa czyjegoś brata, żeby jeszcze bardziej jej dopiec. Przecież to nie jest coś, o czym ot tak się zapomina - to tragedia, która przez lata ciągnie się za rodziną. Nie zgodzę się tylko w jednym - sądzę, że nawet kilkadziesiąt lat temu uczniowie mieli swoje ofiary, które wyśmiewali na każdym kroku, wytykali palcami i takie tam, po prostu wtedy nie było to takie nasilone, jak teraz.
    Rozdział świetnie napisany. Życzę weny i powodzenia w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo się teraz mówi o samobójstwach wśród młodzieży. Dobrze, że poruszyłaś ten temat.
    Czekam na dalsze losy blond okularnicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że zauważacie subtelne detale. Samobójstwo będzie jednym z najmniej istotnych wątków, tyle powiem. Co więcej, ta kwestia na dłuższy czas zniknie z opowiadania.
      Tak to już jest z pierwszymi rozdziałami, że ciężko się wczuć w fabułę... Dlatego mniej je lubię. :)

      Usuń
  4. Ja to bym chciała, żeby był już punkt kulminacyjny XD Ale no musze czekać :C. W ogóle to widzę, że mądrą przyjaciółkę per dobra rada nazwałaś najpiękniejszym imieniem :3 Czy to jakaś aluzja do pewnej twojej wspaniałej przyjaciółki? ;>
    Co do rozdziału to za krótko :'( I weźże publikuj cześciej :D
    A teraz taki mały komplement UWAGA UWAGA: rozwijasz się i twój styl jest coraz lepszy stara :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twoim miejscu nie cieszyłabym się z tego, że Marta jest Martą, ale to wyjdzie w praniu.
      Ty to byś już te nieocenzurowane sceny chciała, ja Cię znam! :>
      Rozdział w Wordzie nie wydaje się wcale taki krótki, to ta czcionka mi go skraca, o.
      POWIEDZIAŁAŚ MI KOMPLEMENT. No, napisałaś. Czuję się zaszczycona. Jaram się jak pochodnia.
      Dziękuję, dobrze sobie przyjaciółkę wychowałam. :*

      Usuń
  5. Omg motyw prestiżowej szkoły, nie mogłam lepiej trafić, w końcu chodzę do takiej XD
    Ale to jest sama prawda. Średnia 5,0 najczęściej skrywa idiotę, który kamufluje się dzięki swojemu kujoństwu, bądź wymagającym rodzicom. Dziewczyna z najwyższą średnią u mnie w klasie jest największą fanka Edyty Górniak XD Chociaż najbardziej się śmieję chyba z tych bogatych ludzi, którzy mają problemy w stylu ''czy kupić sobie iMaca w Polsce, czy w Londynie wersję, która do Polski jeszcze nie przyszła. Do Londynu trzeba by się przelecieć, a my sprawdzian z bio mamy i w ogole nie wiem ; /''. Ale to jest świetne jak się narzeka na maturę i ktoś ci mówi, że też się przejmuje, więc w weekend sobie skoczył na spadochronie, żeby się trochę odstresować. Albo dużo osób narzeka, że opener drogi za 5 stówek, a ktoś z burżuazji mówi ''aa ja też nie będę na openerze spoko, bo spędzę miesiąc zwiedzając Brazylię'' XDDD W ogóle w prestiżowych szkołach jest takie podziemie. Chodzi głównie o naukę i maxymalną obecność na lekcjach, a każdy z każdym się rucha po jakichs imprezach przez co są tygodniowe związki z przyzwoitości, jakieś narkotyki i inne pierdoły. Idąc myślałam, że ta szkoła będzie z ludźmi na poziomie i ładnymi chłopcami czytającymi tomiki poezji na parapetach, a tu taki uj :C Wszystko jest na pokaz. Wszystko sztuczne ;_;

    Eh rozpisałam się, ale to jest temat rzeeka i fokle bliski mi XD'' Nie mam okazji sobie ponarzekać nigdy D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, narzekaj. Czasami pozory mylą, warto o tym mówić. Mnie osobiście cieszy, że wyraziłaś swoje poglądy. ;)

      Usuń
  6. Jestem zaskoczona. Po prologu spodziewałam się czegoś innego, ale to dopiero pierwszy rozdział.
    Sama ostatnio sięgnęłam po coś "szkolnego", również pojawił się motyw mobbingu, także idealnie trafiło w moje obecne klimaty.
    Czekam aż się rozkręci i w jaki sposób się rozkręci - jak na razie pozytywnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie jestem zaskoczona reakcją. Cel osiągnięty. :)

      Usuń
  7. wykreowałaś główną bohaterkę, której szczerze współczuję i rozumiem, a także kibicuję.
    zostawiłaś niedosyt tym krótkim rozdziałem, czekam na więcej :).


    --
    http://storyoframona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za informację o nowym rozdziale, bo, nie ukrywam, niedawno rozmyślałam o tym, kiedy go dodasz. :)
    Cóż, czy to objaw egoizmu, że cieszę się, gdy w jakiejkolwiek książce/jakimkolwiek blogu bohaterka ma na imię Marta - jak ja? Nie przesadzajmy, ale lubię to.
    Hm, wreszcie ktoś, kto - tak jak ja - wie, że kasa i imprezy to nie wszystko, że popularność nie liczy się najbardziej, że przyszłość jest przecież tak ważna. I choć jest to postać fikcyjna, to cieszę się, bo wielce prawdopodobne jest, że sama autorka również tak myśli.
    Co do Twojego stylu - wow, jak Ty to robisz? Po prostu. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam ciepło,
    Moire <3

    Ach, no i nowość u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze pytanie - dlaczego tak krótko? Przeczytałam to w mgnieniu oka i ze zdziwieniem zauważyłam koniec. Liczyłam na coś dłuższego, zwłaszcza że przez miesiąc nic nie publikowałaś.
    Druga sprawa - współczuję tej dziewczynie, naprawdę. To prawda, że popularność ułatwia życie, ale nie daje wszystkiego. Najważniejsze to pozostać sobą i być wiernym swoim przekonaniom, ideałom, nie patrząc na zachowanie i zdanie innych. To my sami o sobie decydujemy, a nie opinia ludzi. Fakt, że może ona znacząco wpłynąć na nasz światopogląd, ale nasza siła nie ujawnia się w tym, jak szybko ulegniemy, lecz jak długo wytrwamy. Mam nadzieję, że Twoja bohaterka (swoją drogą - żeby do tej pory nie zdradzić jej imienia?) to zrozumie i nie da się zmanipulować, by wkraść się w łaski tych... ludzi, którzy - zważywszy na ich wysokie średnie - powinni być trochę mądrzejsi i bardziej dojrzali. Nie powinna się poddawać, tylko walczyć. Trzymam mocno kciuki za to, żeby się jej udało. A przeszłość... trzeba nauczyć się z nią żyć i zaakceptować to, co się wydarzyło. Dopóki tego się nie zrobi, to niezaszufladkowane sprawy będą się za nami ciągły i ciągły.

    Czekam na więcej, bo odczuwam straaaaszny niedosyt po tym króciutkim rozdziale. :)

    Pozdrawiam,
    Madem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dość krótki, bo pisałam to wszystko w Wordzie, kiedy jeszcze nie wiedziałam, czy cokolwiek z tego wyjdzie (nie mówiąc już o zakładaniu bloga). Rozdział drugi jest już w nieco innym klimacie i dlatego nie szło tego połączyć.
      Można nawet przez pół opowiadania nie zdradzić imienia danego bohatera. :D Ale ja nie będę taka, imię się ukaże w następnej notce, obiecuję. :>
      Dziękuję. Lubię Twoje komentarze.

      Usuń
  10. kochana, powiem Ci, że jestem w szoku. bardzo dobrze opisałaś sytuację bohaterki w .. chciałam napisać w książce :D w szkole. gnębią ją, i jeszcze ta sprawa z wisielcem w zeszycie. no cóż. jak narazie mogę powiedzieć, że jest genialnie ! z niecierpliwością czekam na dalsze losy blondyneczki :* i życzę Ci by udało Ci się kiedyś napisać tak dobrą, i wartościową książke, którą przeczytają tysiące czytelniczek <3 / K. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze świetnie, że pokazujesz problemy nękania w szkołach. Obojętnie czy to prestiżowa placówka czy zwykła szkoła na wsi. Temat rzeka. Wczoraj bodajże był przypadek w wiadomościach o samobójstwie chłopaka, który był nękany w szkole... Tym bardziej mnie to dotknęło.

    Po drugie czegoś innego spodziewałam się po prologu i znów mnie zaskoczyłaś... pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj!
    Cieszę się, że trafiłam właśnie na Twojego bloga ;)
    Bardzo lubię takie proste, intrygujące szablony. Ale do rzeczy!

    Niezwykle podoba mi się Twój styl. Zwłaszcza ten prolog mnie zachwycił. Tajemnicza postać, owiana legendami, zmyślonymi przez znudzonych życiem, ludzi.
    Do pierwszego rozdziału wkradło się kilka powtórzeń. "Mówię jak jest." Po wyrazie "mówię" postawiłabym przecinek, ale to moja osobista dygresja ;)

    Hmm, czy blond włosa okularnica złamie się pod presją ludzi ze szkoły? A może zrobi coś, co wszystkich wprawi w osłupienie? Dobrze, że poruszasz tak ważny temat, jakim jest prześladowanie w szkołach. Zgodzę się z którymś z przedmówców, praktycznie w każdej klasie jest ktoś, kto został kozłem ofiarnym. I niestety my się z tym godzimy.

    Czekam na kolejny rozdział. Powodzenia!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadając na Twoje pytanie - trafiłam tutaj dzięki Rejestrowi Blogów :)

      Usuń
  13. Powiem ci, że prolog wyszedł świetnie, dlatego postanowiłam też przejść dalej. zazwyczaj nie czytam takich opowiadań, ale mówię ci ten prolog był genialny. niektórzy się niby dziwią, że wszyscy ludzie tak gadają o tej dziewczynie. w malej społeczności jest to jednak bardzo częste. szczególnie gdy plotki rozprowadza młodzież bądź starsze panie xd
    A teraz pierwszy rozdział stanowczo za krótki. ta blondynka to ta sama o której pisałaś w prologu? jeżeli tak to naprawdę aż się dziwę. taka spokojna. w ogóle nie widać, że mogłaby się stać kimś takim kogo opisywałaś. niestety niektórzy potrafią być naprawdę wredni, szczególnie gdy uczepią się jednej osoby. u mnie w mojej byłej szkole było podobnie. wszyscy wszystkich znali i zawsze wybierali sobie jedną bądź dwie osoby, na które gadali. moim zdaniem nie powinno tak być.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy;)
    pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS masz śliczny szablon. taki klimatyczny ^.^

      Usuń
    2. Przekażę pochwały o szablonie Rowindale, kiedy się z nią zgadam, w całym tym dziele mój jest tylko obrazek. :>

      Tak, to ta sama osoba. Wiem, że to na pozór niemożliwe, ale chyba mówiłam już, że to opowiadanie m.in. o metamorfozie..? ;)

      Usuń
  14. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie i będę wpadać tu częściej :)
    Hehe, u mnie jest tak, że pomimo tego, że nawet przeczytam lekturę, to i tak dostaję za test wiedzy niższą ocenę, niż za np. jakiś referat :D Dlatego też doszłam do wniosku, że nie ma sensu ich czytać. Ta lektura o której pisałam w notce była najprawdopodobniej moją ostatnią. Będę czytała te książki, które lubię :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wchodzę na bloga, patrzę - opowiadanie. Myślę sobie, no dobra, zobaczymy, tym bardziej, że to dopiero pierwszy rozdział. Oby tylko nie bylo o miłości z Łan Dajrekszyn. Na szczęście nie, i tu pierwszy plus. Ale jest o szkole i miałam nadzieję, że nie będzie bladego standardu typu " jest nowa, nikt jej nie zna, dokuczają je w klasiej, ale pomaga jej najlepsze ciacho w szkole, podobne do Justina Biebera". I na szczęście tak nie jest, dlatego obserwuję dalej! :)
    Wiesz, zaciekawiłaś mnie już od pierwszych linijek tekstu. Bardzo lekko odpisujesz sytuację, w sposób prosty, ale na poziomie. Ujęło mnie to. Raczej nie toleruję przekleństw w opowiadaniu, ale Ty umiesz ich używać. Piąteczka, mam Cię na celowniku! ^^

    Wybacz, że tak mówię, jakbym była nie wiadomo jakim krytykiem, ale już się przejechałam na kilku blogach, które obserwuję. Twój zdecydowanie przoduje :) Sama też zaczęłam pisać jakiś czas temu opowiadanie, o takiej poważniejszej tematyce, ale wymiękłam i przerwałam, więc Tobie jak najbardziej życzę cierpliwości i wytrwałości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo i zapraszam oczywiście do siebie, ale nie na opowiadanie ^^

      http://ftbnevermind.blogspot.com

      Usuń
    2. O jej, Asia! Nie spodziewałam się, że jednak tutaj wpadniesz. Dzięki za miłe słowa, w sumie to zależało mi na Twojej opinii. Tak się tylko obawiam, że Cię zrażę, kiedy opowiadanie przestanie być delikatne... No, zobaczymy. U Ciebie już, zdaje się, byłam, ale nie pożałuję wpaść drugi raz. ;))

      Usuń
    3. Ja taknw sumie wpadłam przypadkiem na tego bloga, czytam, komentuję, a potem tak patrzę na avatar - no wiedziałam, poznałam przecieź po stylu pisania, że to Ty! I nie martw się, wiem, że nie będę zawiedziona, a wizja niedelikatnej historii tylko mnie jeszcze bardziej zachęca :))

      Usuń
    4. Przypadkiem? To znaczy jak? :)
      Sama nie wiem, ale dziękuję raz jeszcze.

      Usuń
    5. Sama dokładnie nie pamiętam. Chyba ktoś, kto mnie zaobserwował, miał w obserwowanych też i ten Twój blog, a że nie mogłam spać rano, to sobie przeglądałam blogi. I na początku dziwnie kojarzyłam styl pisania, potem patrzę na avatar - no przecież! :D

      Usuń
    6. Heh, rozpoznałaś mnie po stylu pisania? Aż dziw. :)

      Usuń
  16. Cześć :)
    Wpadłem przypadkiem, przeczytałem prolog i wydawało się ciekawie. Niestety ale nie widzę połączenia między prologiem a pierwszym rozdziałem. Rozumiem, że to metamorfoza i zmiana dziewczyny ale nagle z dziewczyny żyjącej imprezami zmieniła się w spokojną kujonkę? Nie kupuję tego...
    Co do samego stylu to ładnie kreujesz akcję i nie znajduję żadnych poważnych błędów. To znaczy tak, jest to stanowczo za krótkie. Wygląda to prawie jakbyś miała dwa prologi do bloga... Ale rozumiem, dlaczego tak jest. Mam nadzieję, że drugi rozdział będzie dłuższy
    Aha! Jedna rzecz. W poniższej wymianie zdań jedna rzecz brzmi strasznie sztucznie.
    "- Popularność to nie wszystko.
    - Zgadzam się, ale jednak żyje ci się łatwiej. Do tej pory się dziwię, że ludzie nie znienawidzili cię za to, że się ze mną przyjaźnisz."
    Zrozumiałem, że ta dziewczyna jest mądra, inteligentna i dobrze się uczy ale słowa "zgadzam się" w rozmowie z przyjaciółką, zwłaszcza jeśli chodzi o takie emocje, brzmią po prostu źle. Zamiast rozmowy z przyjacielem wyszła ci rozmowa dziewczyny z profesorem...
    No i to tyle. Zobaczymy jaki będzie drugi rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      Źle zrozumiałeś. :) Prolog nie ma za zadanie łączyć się z rozdziałem pierwszym. Jest tylko wstępem. Czymś, co ma nakierować czytelnika na całą fabułę, sprawić, by się zastanawiał, o co mi właściwie chodzi. Potem wszystko się wyjaśni. Ten zabieg stosowany jest w wielu książkach, które czytałam i osobiście bardzo go lubię.
      Co do rozmowy - faktycznie, tutaj nie bardzo to pasuje. Dzięki, już poprawiłam.

      A co do długości rozdziału... Fakt, jest dość krótki, ale nie spodziewajcie się po mnie tasiemców. Nigdy nie lubiłam ich pisać.

      Usuń
    2. Wróciłem i przeczytałem prolog jeszcze raz. Teraz to się dużo inaczej (lepiej) łączy. No chyba, że to jakaś sprytna sztuczka by jeszcze bardziej nas skołować ;)

      Usuń
  17. Hmm...

    Rozdział krótki, fakt. Ale jakoś to nie kole w oczy. Jest naturalne. Niektórzy (tak jak Ty) nie muszą lać wody. Piszą krótko, zwięźle i na temat. Taki styl pisania też mi odpowiada.

    Na początku było chyba kilka powtórzeń, ale głowy sobie nie dam uciąć, a matryca trochę mi przeszkadza w dokładniejszym sprawdzeniu. Najwyżej zrobię to później, jak zmienię komputer ;)

    Ogółem, bardzo mi się podobało. Zastanawia mnie jedynie główna bohaterka... nie znamy jej imienia (chyba) i nie pasuje do prologu, czyli prawdopodobnie są to dwie odrębne osoby... ciekawe ;)

    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  18. Po raz kolejny przekonałam się, że młodzież to drapieżna zwierzyna i smucę się, że to stuprocentowa prawda. Ludzie tak jakby bali się inności, jakby przez czyjeś słabości pięli się coraz wyżej, myląc poczucie humoru z chamstwem i kretynizmem, a nie ma niczego zabawnego w posypywaniu ran solą. Nie wszystkim jednak będzie dane to zrozumieć…
    Kreowanie się na fajnego człowieka, poprzez totalną zlewkę życiową też mija się z celem. Można się czymś nie przejmować, ale po co robić to dla poklasku? Można się nie uczyć, bo, na przykład, jest się alergikiem, a widok podręczników lub co gorsza – nauczycieli, wywołuje katar i zapalenie spojówek. Można nawet imprezować, ale zawsze uważałam, ze robi się to dla przyjemności…
    Dlatego uważam, że główna bohaterka tejże notki (której imię chyba gdzieś pominęłam) jest świetną postacią, bo nie stara się przejść gruntownej transformacji, żeby wtopić się w tłum.
    Mimo że tematyka wydaje się już trochę zdarta przez amerykańskie komedie romantyczne, to widzę w Twoim opowiadaniu coś świeżego.
    Dlatego wędruję czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Całkowicie się zgadzam z ostatnim akapitem. Kilkadziesiąt lat temu wszystko było inne. Nie wiem czy na pewno lepsze, ale pod względem stosunków międzyludzkich zdecydowanie. Też chciałabym żyć w czasach rodziców albo dziadków, bez tej całej technologii, która ma swoje plusy, ale minusów też bardzo wiele. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń